O ubezpieczeniu na życie często jesteśmy zmuszeni pomyśleć, gdy zaciągamy kredyt hipoteczny i takiej polisy domaga się bank. A dlaczego nie ubezpieczamy się z własnej inicjatywy? Argumentów mamy wiele. Zakładamy, że tragiczne historie zdarzają się tylko innym. Odkładamy decyzję na później, bo teraz mamy wiele pilniejszych wydatków. Albo uznajemy, że kupowanie polisy, z której sami nie skorzystamy, jest zbędne.
Tymczasem ubezpieczenie na życie powinno być traktowane jako standardowy przejaw odpowiedzialności za rodzinę. Posiadanie go jest tym ważniejsze, im większa część domowego budżetu zależy od zarobków danej osoby. Zatem polisę powinni wykupić przede wszystkim ci, którzy dużo zarabiają, a mają na utrzymaniu dzieci (nierzadko też współmałżonka).
Polisa pomoże rodzinie, gdyby doszło do nieszczęśliwego wypadku i utraty zdolności do pracy lub śmierci ubezpieczonego. Dzięki niej rodzina nie zostanie bez środków do życia. Wysokość odszkodowania (a jednocześnie wielkość składki) będzie zależeć od sumy gwarancyjnej. Według ekspertów, powinna ona wynosić równowartość pięciu – dziesięciu rocznych dochodów.
– Im wyższe zobowiązania – np. kredyty, wydatki na dzieci – tym część ochronna ubezpieczenia powinna odgrywać istotniejszą rolę. Kiedy zobowiązania maleją, np. dzieci się usamodzielniają, duża część kredytu zostaje spłacona, moż-na zmniejszyć zakres lub wysokość ochrony ubezpieczeniowej – mówi Mariusz Zagajewski, dyrektor Departamentu Indywidualnych Ubezpieczeń na Życie i Emerytalnych w Generali.
W przeciwieństwie do ubezpieczeń majątkowych, polis na życie z takim samym zakresem ochrony można mieć nawet kilka i z każdej dostać odszkodowanie za to samo zdarzenie.