Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Fatah al-Sisi
Egipska rewolucja z 2011 r. przeciwko prezydentowi Hosniemu Mubarakowi była w dużej mierze buntem o podłożu ekonomicznym. Egipcjanie burzyli się przeciwko rosnącym cenom żywności (jeden z efektów prowadzonego przez Fed ilościowego luzowania polityki pieniężnej), bezrobociu, biedzie i zablokowanym możliwościom awansu społecznego w państwie autorytarnym. Oddali władzę Bractwu Muzułmańskiemu, które obiecało im „gospodarczy renesans", ale przyniosło jedynie ekonomiczny chaos. W efekcie do gry musiała wkroczyć armia, która też kierowała się w swojej decyzji gospodarczymi kalkulacjami. Prezydent USA Barack Obama próbował zniechęcić egipskich generałów do obalania prezydenta Mohameda Morsiego, grożąc im wstrzymaniem pakietu pomocy wojskowej wartego 1,3 mld USD. Obama został jednak przelicytowany. Według izraelskiego serwisu Debka, Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie obiecały generałom, że zrekompensują im utratę amerykańskiej pomocy, jeśli tylko przeprowadzą zamach stanu. Słowa jak na razie dotrzymują. 9 lipca, ledwie sześć dni po puczu, do Kairu przybyła delegacja z ZEA na czele z ministrem spraw zagranicznych i ministrem energii. Przywiozła ze sobą 1 mld USD darowizny oraz 2 mld USD długoterminowego kredytu. Tego samego dnia Arabia Saudyjska przyznała 3 mld USD wsparcia egipskiemu bankowi centralnemu oraz bezpłatne dostawy paliwa wartego 2 mld USD. W jeden dzień Egipt dostał więc 8 mld USD wsparcia, które nie jest uzależnione od spełnienia jakichkolwiek warunków ekonomicznych. Na tym nie koniec. 5 mld USD pomocy nieoficjalnie obiecał Katar.
Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
90-dniowy rozejm w wojnach celnych miał przynieść 90 umów gospodarczych z innymi krajami. Jak na razie zostały podpisane dopiero trzy, a przedstawieciele administracji Trumpa liczą na zawarcie kilkunastu. Proces negocjowania ceł okazał się trudniejszy niż myślano.
Pomimo dużej zmienności pierwsze sześć miesięcy roku przyniosło solidne zwyżki na wielu giełdach świata. Kolejne dwa kwartały nie zapowiadają się więc źle.
Pierwsza połowa 2025 roku pozytywnie zaskoczyła inwestorów handlujących na warszawskiej giełdzie. Nie brakowało spółek, których akcje przyniosły ponadprzeciętnie wysokie zyski.
Mimo kontynuacji trendu wzrostowego na warszawskiej giełdzie nie brakuje spółek, których notowania obrały przeciwny kierunek, przynosząc posiadaczom ich akcji w bieżącym roku niemałe straty.
Zmniejszenie napięć geopolitycznych oraz większe nadzieje na luzowanie polityki pieniężnej w USA mogą dać paliwo do dalszych zwyżek na wschodzących rynkach akcji. Wiele z tych giełd dało w tym roku bardzo solidnie zarobić inwestorom.
Wyceny największych spółek z warszawskiego parkietu w 2025 roku w wielu przypadkach znacząco urosły, ale większość nie jest oderwana od fundamentów.