Nowy tydzień na GPW rozpoczął się od wzrostów. W poniedziałek WIG20 zyskał na wartości ponad 1 proc., co oczywiście rozbudziło apetyty inwestorów. We wtorek bycze zapędy zostały jednak ostudzone.

Od początku sesji WIG20 świecił na czerwono. Spadki jednak były stosunkowo niewielkie i wydawało się, że przy sprzyjających okolicznościach byki będą w stanie coś ugrać. Ciężko jednak powiedzieć, aby okoliczności były sprzyjające. Wejście do gry kapitału amerykańskiego wyraźnie popsuło nastroje rynkowe. WIG20 w drugiej części dnia zaczął tracić ponad 1 proc., co wpisywało się w cofnięcie głównych europejskich indeksów. Również po rozpoczęciu handlu na Wall Street, inwestorom w Stanach Zjednoczonych brakowało zapału do kupowania akcji. Bykom ciężko więc było znaleźć jakiś punkt zaczepienia i tym samym zostały one zepchnięte do defensywy. Naszemu rynkowi nie pomagała nawet słabość dolara, która przekładała się na istotne spadki USD/PLN.

Czytaj więcej

Dolar na łopatkach, złoty na tym korzysta

WIG20 bezbronny

Końcówka notowań to już klasyczna gra do jednej bramki. Byki były praktycznie bezradne i głównym pytaniem było to, jak głęboka będzie przecena. WIG20 ostatecznie stracił na wartości 1,6 proc. To, co zyskał w poniedziałek, oddał więc we wtorek. Spadkami dzień zakończyły także inne polskie indeksy. mWIG40 stracił 1,1 proc., a sWIG80 0,5 proc.

Oczywiście jedna jaskółka wiosny nie czyni. Wtorkowa przecena, chociaż dość dotkliwa, nie oznacza, że wzrosty na GPW definitywnie zbliżają się do końca. Rynek czeka teraz przede wszystkim na to, co zrobi Fed. Z drugiej jednak strony, jakaś korekta spadkowa w końcu też by się nam przydała.