Celne strzały analityków. Rekomendacje pod lupą

Analiza › Cztery na pięć zaleceń okazało się trafnych. Niektórym analitykom udało się wstrzelić niemal idealnie z cenami docelowymi w kursy spółek.

Aktualizacja: 11.02.2017 11:22 Publikacja: 06.10.2013 11:20

Celne strzały analityków. Rekomendacje pod lupą

Foto: Bloomberg

Inwestorzy nieustannie zadają sobie pytanie, czy handlując akcjami spółek warto się kierować rekomendacjami biur maklerskich. Postanowiliśmy nieco im pomóc, badając, jak sprawdziły się rekomendacje dla spółek z GPW wystawione przez analityków w IV kwartale zeszłego roku. Dlaczego wtedy? Od ich wydania minęło bowiem od 9 do 12 miesięcy, a to zwykle mniej więcej takiego okresu dotyczą wskazywane w rekomendacjach ceny docelowe dla kursów akcji. Z lektury 336 wydanych w końcówce zeszłego roku raportów analitycznych wynika, że ze skutecznością rekomendacji bywa różnie. Co prawda trafne  wytypowanie kierunku, w jakim będzie podążał kurs, nie stanowiło dla analityków większego problemu – kursy spółek w przypadku aż 81 proc. rekomendacji zmieniły się do dziś zgodnie z wydanym zaleceniem inwestycyjnym. Ale trafienie z ceną docelową okazało się już dużo większym wyzwaniem. Ta sztuka udała się w przypadku tylko 26 proc. rekomendacji (założyliśmy, że dzisiejszy kurs może się różnić od wskazanego przed rokiem o maksymalnie 10 proc. w górę lub w dół). Zatem trafnych co do kierunku i ceny było 88  z wszystkich przeanalizowanych rekomendacji.

– Ceny docelowe wynikające z wycen nie są aż tak istotne. Dużo większe znaczenie ma sam kierunek rekomendacji i wskazanie najważniejszych czynników, które mają wpływ na wartość spółki. Samą skuteczność można ocenić tylko w jeden sposób – czy kurs podąża w kierunku wskazanym w rekomendacji – jednak na rekomendację trzeba patrzeć inaczej. Ważna jest jej treść i wiedza, jaką dostarcza inwestorom, którzy na tej podstawie sami podejmują decyzję – uważa Bartłomiej Cendecki, zarządzający funduszami Quercus TFI.

Największą liczbą celnych rekomendacji mogą się pochwalić analitycy DI BRE Banku. W przypadku ośmiu zaleceń sprawdził się nie tylko ich kierunek, ale też podana w nich cena docelowa

Strzały w dziesiątkę

Niektórym analitykom udało się wstrzelić niemal idealnie z cenami docelowymi w kursy spółek. Największą liczbą trafień z krajowych brokerów mogą się pochwalić analitycy Domu Inwestycyjnego BRE Banku. W ośmiu przypadkach ich rekomendacja (zakładamy trzy scenariusze: wzrost, spadek lub trend boczny) oraz cena docelowa w niej zawarta pokryły się z rzeczywistością.

Sześć celnych strzałów mają na koncie specjaliści z Domu Maklerskiego PKO BP. Tuż za nimi uplasował się Dom Maklerski IDMSA – zalecenia brokera sprawdziły się dla pięciu analizowanych spółek. Pod uwagę nie braliśmy ewentualnych aktualizacji, które mogły nastąpić w kolejnych miesiącach.

Niektóre biura mogą się pochwalić wyjątkową precyzją w przewidywaniu. Dokładnie rok temu analitycy Millennium DM wystawili rekomendację „kupuj" dla akcji Decory z ceną docelową na 11,8 zł, gdy na rynku płacono 8,2 zł. Od tamtej pory kurs Decory wzrósł o 44 proc.,  do  11,84 zł. Podobny wyczyn mają na koncie analitycy DM IDMSA, choć pożytek dla inwestorów był z nich niewielki z uwagi na neutralny charakter rekomendacji.  Rok temu wycenili Eurocash na 42,7 zł. Niemal idealnie trafili z wyceną, bo po roku walory można kupić za 43 zł.

Cena docelowe podążają za rynkiem

Jak wskazuje Jarosław Niedzielewski, dyrektor inwestycyjny Investors TFI, sprawdzalność rekomendacji mogłaby być większa, gdyby nie dobra koniunktura giełdowa, która podbiła notowania wielu spółek na szerokim rynku.  – Rynek może w bardzo krótkim czasie podnieść giełdową wycenę danej firmy, dyskontując znacznie bardziej pozytywny scenariusz, niż byliby w stanie zaakceptować dla niej analitycy lub jej zarząd. To, kto ma rację, zależy właśnie od giełdowej koniunktury. Jeśli trend wzrostowy trwa wystarczająco długo, analitycy zaczynają podnosić swoje prognozy lub dostosowywać mnożniki wycen. Cena docelowa idzie za rynkową – przekonuje Niedzielewski

– Jeśli zaczyna się silna korekta lub nawet bessa,  kursy spółek szybko spadają poniżej cen docelowych, analitycy z pewnym opóźnieniem zaczynają dostosowywać się do rynku i obniżają ceny w rekomendacjach. W takich przypadkach znacznie rzadziej wykorzystują zalecenie sprzedaży aniżeli kupna w czasie hossy, gdyż wpisane w naturę inwestora jest oczekiwanie, że problemy są przejściowe, a rozwój i wzrost mogą być wieczne – dodaje ekspert.

Rynek robi swoje

Mocno rozminęły się z rzeczywistością rekomendacje dla spółek węglowych. Przed rokiem biura maklerskie przy cenie 120 zł zalecały kupno walorów Bogdanki, obstawiając wzrost kursu w perspektywie roku do 127,8–170 zł (trzy pozytywne i dwie neutralne rekomendacje).  Ciekawym przypadkiem jest Jastrzębska Spółka Węglowa, która zebrała przed rokiem od ekspertów zupełnie różne oceny. Na osiem wydanych w IV kwartale 2012 r. rekomendacji trzy były negatywne, a dwie pozytywne. Według jednych brokerów akcje spółki warte były nawet 120 zł, czyli znacznie więcej niż ówczesna cena rynkowa sięgająca 85–90 zł, podczas gdy inne biura zalecały pozbywanie się walorów.

Na notowaniach spółek wydobywczych ostatecznie negatywnie zaważyła  kiepska koniunktura na rynkach surowcowych, przekreślając szanse na trwałą zwyżkę notowań. Niemal bezbłędnie spadek notowań przewidzieli analitycy Ipopemy Securities. Prawie rok temu wystawili rekomendację „sprzedaj" dla JSW z ceną docelową 73,7 zł (przy kursie rynkowym 84 zł). Byli bardzo blisko, bo aktualna cena rynkowa wynosi około 74 zł.

Banki lepsze od prognoz

Jesienią 2012 roku większość  biur maklerskich nie widziała też potencjału w akcjach notowanych na warszawskim parkiecie banków, zalecając przeważnie pozbywanie się ich walorów. Pozytywne oceny zbierał jedynie PKO BP, choć też nie od wszystkich specjalistów. Najwięcej negatywnych ocen zebrał natomiast Bank Millennium (pięć na osiem rekomendacji było negatywnych). W raportach wyceniano akcje Millennium nawet na zaledwie 3,61 zł, podczas gdy na rynku płacono za nie ponad 4 zł. Czarne scenariusze kreślone przez analityków jednak nie do końca się sprawdziły. W 2013 r. branża nieoczekiwanie zaskakująco szybko zaczęła odżywać. Spadek stóp procentowych i kurczące się dochody odsetkowe banki zrekompensowały sobie dochodami  z innych źródeł. To przełożyło się na kursy, które wbrew zapowiedziom z końca ubiegłego roku podążyły wyraźnie na północ.

W ciągu ostatniego roku na akcjach większości  banków można było zarobić po kilkadziesiąt procent. Dziś akcje Millennium rynek wycenia na 7,4 zł. Wyjątkiem jest natomiast PKO BP, którego kurs od jesieni 2012 r. zyskał symboliczne kilka procent.

LPP: końca zwyżek nie widać

Dużą niespodziankę sprawiła analitykom spółka odzieżowa LPP, której kurs poszybował w ciągu ostatniego roku w górę o prawie 170 proc. – z okolic 3,5?tys. do 9,4?tys. zł. Przed rokiem większość analityków nie bardzo wierzyła w aż tak duży potencjał odzieżowego giganta – większość rekomendacji brzmiała „neutralnie" z ceną docelową w przedziale 3600–5004 zł (cztery na siedem wydanych rekomendacji).  Analitycy jednego z biur maklerskich uzasadniali swoją rekomendację tym, że silna poprawa wyników w 2012 r. i wysokie oczekiwania wzrostu w 2013 r. uwzględnione już zostały w cenie akcji. Nie brakowało jednak głosów, że akcje odzieżowej spółki wciąż są niedowartościowane. Najlepiej perspektywy LPP postrzegali analitycy Millennium DM, zalecając akumulowanie akcji spółki, choć ich cena docelowa na poziomie 5004 zł i tak znacząco odbiega od aktualnej ceny rynkowej.

PZU i Ciech zgodnie z prognozami

Część rekomendacji wydanych przed rokiem się sprawdziła. Kto z inwestorów posłuchał zaleceń dla akcji PZU lub Ciechu, teraz liczy zyski. Akcje ubezpieczyciela w ciągu ostatniego roku zdrożały o ponad 25 proc., a notowania chemicznej spółki o prawie 40 proc. W przypadku PZU większość biur maklerskich ustawiła przed rokiem ceny docelowe blisko ówczesnej ceny rynkowej. Niemal bezbłędnie trafili analitycy DI BRE, którzy przed rokiem wycenili papiery PZU na 435 zł – ich obecna cena to 430,5 zł. Trafne okazały się też przewidywania specjalistów z Raiffeisena dla Ciechu. Prognozowali  kurs 26 zł, a dziś wynosi on 25,85 zł.

KGHM i TP: negatywny scenariusz się sprawdził

Trafne okazały się rekomendacje dla  dwóch potentatów z WIG20, którzy w tym roku bardzo rozczarowują. Mowa o KGHM i Telekomunikacji Polskiej. Jesienią ubiegłego roku rekomendacje negatywne dla obu firm zdecydowanie przeważały nad pozytywnymi.

Pod koniec 2012 r. za akcje miedziowego koncernu płacono nawet ponad 170 zł, a za papiery TP można było dostać nawet 15 zł. Po niecałym roku można je sprzedać, odpowiednio, za 120 zł i 8,5 zł. Chociaż analitycy trafnie przewidzieli kierunek, to aż takiej skali wyprzedaży jednak się nie spodziewali.  Na ponad dwadzieścia raportów, jakie wydano w ostatnim kwartale  ub.r. dla KGHM i TP, ani jedna cena docelowa nie pokrywa się z obecną ceną rynkową.

Nieliczne pozytywne raporty dla KGHM nie przewidywały znaczącego spadku cen miedzi. Tym głównie można tłumaczyć pojawienie się przed rokiem rekomendacji z wyceną sięgającą 200 zł.

Energetyka pozostała w niełasce

Sprawdziły się też pesymistyczne przewidywania co do spółek energetycznych. Rok temu mieliśmy wysyp negatywnych i neutralnych rekomendacji. Rok temu analitycy przestrzegali, że przed branżą energetyczną trudny okres. W obliczu spowolnienia gospodarczego trzeba było się liczyć z osłabieniem wyników producentów energii. Spadające zapotrzebowanie na prąd, zwłaszcza wśród firm, negatywnie wpływało na ceny kontraktów na energię. Negatywne prognozy dla sektora się potwierdziły, choć raporty biur maklerskich wskazywały na mniejszy potencjał spadkowy niż obserwowany w rzeczywistości. W tym przypadku warto było posłuchać zaleceń biur maklerskich, bo inwestycje w papiery PGE, Tauronu czy Enei w najlepszym wypadku nie przyniosły inwestorom zysku.

Eksperci nie mylili się z wyceną

Wystawione przed rokiem rekomendacje dla akcji chemicznej spółki w większości raportów okazały się trafione. Analitycy nie pomylili się także z wyceną. Średnia cena docelowa z wystawionych przed rokiem rekomendacji była na poziomie 24,44 zł przy aktualnym kursie 25,85 zł. Precyzją w przewidywaniu mogą się pochwalić analitycy Raiffeisena, którzy niemal idealnie wstrzelili się w aktualny kurs spółki, ustawiając cenę docelową na 26 zł. Nie brakowało jednak wycen opiewających na 28 zł. W ciągu ostatniego roku na akcjach Ciechu można było zarobić ponad 40 proc. Nie wszyscy analitycy przewidywali taki pozytywny scenariusz. Wśród rekomendacji z jesieni ubiegłego roku można natknąć się na raport analityków Ipopemy, w którym zalecają sprzedaż papierów spółki i dają wycenę 18,5 zł.

Kurs powrócił do punktu wyjścia

Przed rokiem przeważały raporty z zaleceniem „trzymaj", co mogło sugerować inwestorom, że nie warto kupować papierów Eurocashu z myślą o przyszłych zyskach. Po roku można wnioskować, że przewidywania analityków się sprawdziły. Aktualny kurs niemal dokładnie pokrywa się ze średnią cen docelowych z rekomendacji wystawionych w czwartym kwartale 2012 r. (42,34 zł). To jednak tylko część prawdy. W ciągu ostatnich 12 miesięcy najpierw kurs handlowej spółki poszybował w górę ponad 50 proc., ustanawiając historyczne maksima, by w ciągu ostatnich trzech miesięcy oddać całość wypracowanej wcześniej zwyżki. Według analityków wcześniejsze wzrosty kursu były przesadzone i rynek po prostu odreagował.

PZU najbardziej przewidywalną spółką

Na osiem wydanych przed rokiem rekomendacji dla akcji ubezpieczyciela aż sześć miało charakter pozytywny. Nie pojawił się choćby jeden raport z zaleceniem „sprzedaj" lub „redukuj". Rozpiętość cen docelowych dla akcji ubezpieczyciela wahała się od 380 zł do 440 zł przy kursie rynkowym na poziomie 350–380 zł. Najwyżej potencjał spółki wyceniali analitycy Espirito Santo i Deutsche Banku. Z kolei najbardziej sceptyczny był Credit Suisse. Za zwyżką notowań przemawiać miały wysoka stopa dywidendy i perspektywa rekordowych wyników. Mimo zawirowań na warszawskim parkiecie akcje PZU w przeciwieństwie do innych potentatów wchodzących w skład WIG20 cieszyły się sporym zainteresowaniem kupujących. W ciągu ostatniego roku ich wartość zwiększyła się o ponad 25 proc.

Spółki wydobywcze wypadły z łask inwestorów

Wystawione przed rokiem rekomendacje przez krajowych brokerów dla akcji węglowej spółki nie sprawdziły się (chodzi o trzy pozytywne raporty i dwa neutralne). Przy cenie 120 zł za papier analitycy obstawiali dalsze wzrosty kursu, względnie stabilizację notowań walorów Bogdanki. Rozpiętość cen docelowych wahała się od 127,8 zł do 170 zł. Największymi optymistami okazali się analitycy Raiffeisena. Mimo obiecujących wzrostów pod koniec ubiegłego roku, w kolejnych miesiącach kurs Bogdanki podążył na południe. Na notowaniach wszystkich spółek wydobywczych zaważyła kiepska koniunktura na rynkach surowcowych, przekreślając szanse na trwałą zwyżkę. W łącznym ujęciu, w ciągu ostatnich 12 miesięcy akcje węglowej spółki potaniały o około 6 proc.

Banki znów na topie

Przed rokiem prawie nikt z analityków nie stawiał na banki. Najwięcej negatywnych rekomendacji zebrał wśród nich Bank Millennium – aż  pięć na osiem zaleceń biur maklerskich brzmiało „sprzedaj". Przy kursie około 4 zł zdaniem analityków nie warto było sobie zawracać głowy kupowaniem akcji Millennium. Czarne scenariusze kreślone przez analityków jednak się nie sprawdziły. Banki szybko poradziły sobie ze spowolnieniem gospodarczym i rekordowo niskimi stopami procentowymi, bijącymi w ich dochody. I powróciły do łask inwestorów. Akcje Millennium znalazły się zaś w czołówce najszybciej drożejących papierów z branży. W ciągu ostatniego roku ich kurs poszybował w górę o ponad 70 proc. Dziś za akcje banku trzeba płacić już 7,4 zł.

Ceny docelowe podążają za kursem

Akcje odzieżowej spółki są prawdziwym hitem inwestycyjnym ostatniego roku. Przed rokiem jednak analitycy nie byli przekonali co do kontynuacji trwającego od kilku lat wzrostu kursu. Większość wystawionych przez brokerów rekomendacji brzmiała „neutralnie" z ceną docelową w przedziale 3600–5004 zł (cztery na siedem wydanych rekomendacji). Zdaniem części analityków silna poprawa wyników w 2012 r. i wysokie oczekiwania wzrostu w 2013 r. uwzględnione już zostały w cenie akcji. Rynek zrobił jednak swoje. Notowania spółki z 3500 zł poszybowały do prawie 10 tys. zł, ustanawiając po drodze nowe rekordy w jedenastoletniej historii notowań LPP na warszawskim parkiecie. Spółka wciąż błyszczy wynikami, ale patrząc na aktualne rekomendacje, pole do zwyżek jest ograniczone.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?