Mimo licznych głosów sprzeciwu Ministerstwo Sprawiedliwości kontynuuje proces deregulacji, w tym m.in. zawodu maklera. Resort chce, aby egzamin organizowany przez Komisję Nadzoru Finansowego nie był jedyną drogą do uzyskania odpowiednich uprawnień. W przypadku maklera dawać mają je również odpowiednie studia bądź też trzyletnia praktyka. „Parkiet" pisał o tym w tym tygodniu. Czy warto w takim razie jeszcze starać się o licencję maklera papierów wartościowych i przystępować do egzaminu, którego najbliższa edycja planowana jest na 27 października? – Licencja maklera jest głównie potwierdzeniem znajomości tematyki giełdowej i to się nie zmieni. Wydaje mi się, że inaczej pracodawca patrzy na kandydata do pracy, który miał na tyle silną motywację, żeby opanować potrzebny na egzamin materiał, niż na kogoś, komu tej motywacji nie starczyło. A dzięki temu, że KNF trzyma pieczę, kontrolując również maklerów, rynek ten jest bezpieczny dla inwestorów – argumentuje Paulina Rudolf, członek zarządu Związku Maklerów i Doradców oraz makler BM BNP Paribas Polska. I dodaje: – Egzamin zdaje średnio 15 proc. kandydatów. Niska zdawalność jest niesłusznie tłumaczona zbyt wysokim poziomem egzaminu. W pracy maklera nie ma miejsca na wahanie i może właśnie dlatego egzamin jest również dobrym przygotowaniem do przyszłej pracy. Zero zastanawiania się nad odpowiedzią, tylko sprawne myślenie i ekspresowe rozwiązywanie zadań.
Dodatkowo eksperci przekonują, że posiadanie licencji otwiera wiele furtek awansu zawodowego w pracy na rynku finansowym. Wygląda więc na to, że staranie się o licencję maklera papierów wartościowych nadal jest sensownym posunięciem.
Trening czyni mistrza
Egzamin jest dość trudny i zdają go nieliczni. Warto więc zapytać maklerów o rady dla przygotowujących się do tego egzaminu. – Przede wszystkim ważna jest systematyczna nauka. Przygotowania do egzaminu powinno się rozpocząć na minimum miesiąc przed dniem zdawania. Jeśli ktoś planuje wziąć tydzień wolnego w pracy przed egzaminem i opanować cały materiał, to jest duże niebezpieczeństwo, że tego egzaminu nie zda. Materiałów jest na tyle dużo, że tydzień to zdecydowanie zbyt mało czasu na solidne przygotowanie – ostrzega Paweł Cymcyk, makler, menedżer komunikacji inwestycyjnej ING TFI.
O tym, że przygotowania do egzaminu trzeba traktować bardzo poważnie, mówi też Bartosz Walczak, który zdobył licencję podczas ostatniej edycji egzaminu. – Przygotowania do egzaminu traktowałem jak przygotowania sportowca do zawodów, ze względu na wiele występujących analogii. Należy pamiętać, że poza codzienną nauką ważny jest też sposób odżywiania czy zdrowy sen – podpowiada świeżo upieczony makler.
– Na początku należy ułożyć swoje sprawy zawodowe i prywatne tak, aby nie zakłócały systematycznego rytmu nauki, która przeciętnie zajmuje od dwóch do trzech miesięcy. Następnie sugeruję podjęcie zasadniczej decyzji, czy do egzaminu przygotowujemy się we własnym zakresie i własnymi siłami czy korzystamy z zewnętrznej pomocy. Na tym etapie każdy musi dobrać formę nauki do własnych potrzeb i możliwości. Przy czym skorzystanie z kursu lub innych gotowych materiałów wspierających samodzielną naukę może znacząco skrócić czas potrzebny do solidnego przygotowania do egzaminu. Wtedy pozytywny wynik na egzaminie jest możliwy do uzyskania za pierwszy podejściem, a już na pewno nie powinien zająć więcej niż dwie próby – dodaje.