Od początku roku najlepszy Portfel Akcyjny Quercus TFI zarobił przeszło 43 proc., bijąc swój benchmark – WIG, o ponad 37 pkt proc. Strategie akcji oparte na innych benchmarkach, np. WIG20, nawet jeżeli zdecydowanie pokonały swój portfel wzorcowy i tak zarobiły zdecydowanie mniej od portfeli szerokiego rynku. Tak było ze Strategią Agresywną BRE Wealth Management, która po trzech kwartałach jest lepsza od benchmarku o ponad 9 pkt proc., a mimo to zyskała tylko 1,6 proc. Najbardziej rentowna strategia dłużna – Bezpieczne Obligacje, zarządzana przez EFIX Dom Maklerski, zarobiła 6 proc., głównie dzięki inwestycjom w obligacje samorządowe. Tak jak prognozowaliśmy przy okazji podsumowania ubiegłorocznych wyników – sytuacja, w której zarówno akcje, jak i obligacje dają zarobić jednocześnie kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt procent – w tym roku już na pewno się nie powtórzy.
Większa ostrożność
Zdecydowanie lepiej było postawić tylko na akcje. Firmy zarządzające aktywami wyczuły koniunkturę na małe i średnie spółki i część z nich – np. BRE Wealth Management – postanowiło uruchomić nowe portfele skupione właśnie na tym segmencie rynku.
– Dla klientów o wyższej akceptacji ryzyka przygotowaliśmy Strategię Agresywną Małych i Średnich Spółek. Do 22 października, od czasu uruchomienia ostatniego dnia kwietnia, osiągnęła ona wynik na poziomie 51 proc. brutto, a w samym tylko III kwartale prawie 20 proc. Rzeczywiście o kilka miesięcy pospieszyłem się z branżą budowlaną, deweloperską i stalową, które typowałem na tegorocznych liderów jeszcze na początku roku. Od III kwartału zaczęliśmy jednak obserwować ich pozytywny wpływ na wyniki portfeli. Na wyniki strategii zarówno Agresywnej, jak i Agresywnej MiŚS duży wpływ miało odbicie spółek z sektora budowlanego, deweloperskiego, a także zachowanie zagranicznych firm z branży stalowej. Nie bez znaczenia były też spółki związane z wydobyciem gazu łupkowego – mówi Dominik Gaworecki, zarządzający akcjami w BRE WM.
Spadki związane z niepewnością w sprawie otwartych funduszy emerytalnych wykorzystał on do zwiększenia zaangażowania w akcje. Jego zdaniem ta klasa aktywów wciąż ma potencjał.
– Zwróćmy uwagę na zachowanie indeksu cenowego WIG, w którym wszystkie spółki mają jednakowe wagi. Jego obecny poziom jest niewiele powyżej dna bessy z 2009 r. Wiele spółek „szoruje po dnie". Z kolei indeksy różnych segmentów rynku rosną głównie za sprawą swoich największych komponentów (np. LPP, CCC, Cyfrowy Polsat windują mWIG40, a Sanok, Pelion, Farmacol to lokomotywy sWIG80). Inwestorzy powinni obecnie się skupić na poszukiwaniu okazji inwestycyjnych wśród mniejszych spółek, które jeszcze tak bardzo nie odbiły. I właśnie tam będę szukał perełek w najbliższych miesiącach. Uważam, że kluczowym czynnikiem dla przyszłości rynku będzie wzrost zainteresowania giełdą wśród inwestorów indywidualnych, którzy już nieśmiało „wkraczają do gry", co widać po napływach do funduszy inwestycyjnych – uważa Gaworecki.