Nic nie powinno cieszyć inwestora giełdowego tak jak rosnący kurs akcji spółki, w którą zainwestował. Zdarza się jednak, że wycena rośnie mimo braku informacji fundamentalnie uzasadniających wzrost, a dobre nastroje na rynku czy w konkretnym sektorze również nie tłumaczą mocnych zwyżek notowań. W takich sytuacjach jest spore prawdopodobieństwo, że „tajemniczy" wzrost kursu spowodowany jest nadchodzącą emisją akcji – o której szerokie grono inwestorów jeszcze nie wie.
Tajemnicze zwyżki
Giełdowi inwestorzy mawiają na takie zjawisko „pompa" albo „podbitka" przed emisją. Bliźniaczym jest „trzymanie" kursu, czyli bronienie go przed spadkiem poniżej pewnego poziomu, wokół którego planowane jest ustalenie ceny emisyjnej. Dzieje się tak, bo rzadko się zdarza, aby w ofercie wtórnej inwestorzy byli skłonni kupować akcje po cenie wyższej niż notowane na GPW, chyba że wyraźnie brakuje płynności, a spółka ma świetne perspektywy (poza tym takie trzymanie notowań bywa konieczne w sytuacji, gdy kurs zbliża się niebezpiecznie blisko do ceny nominalnej akcji, a poniżej tego poziomu nie można ustalić ceny emisyjnej). W obu przypadkach chodzi o to, aby spółka emitowała akcje po możliwie wysokiej cenie, żeby stosunek wpływów z emisji do rozwodnienia kapitału był jak najkorzystniejszy.
Zdarza się, że drobni inwestorzy, zwiedzeni rosnącymi obrotami i wyceną, dołączają do grona kupujących i przyczyniają się do dalszych zwyżek. Niestety, często po takim sztucznym podbiciu kursu i przeprowadzeniu emisji akcji wycena spółki później wyraźnie spada. Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, przyznają, że takie sytuacje na GPW się zdarzają, choć nie jest ich wiele. Jak je ocenić? Czy to korzystne dla akcjonariuszy (ze względu na mniejsze rozwodnienie), czy jednak zakrawa to na manipulację (podbijanie kursu na potrzeby wyższej ceny emisyjnej)?
– W takich sytuacjach można naiwnie wierzyć, że jest to przypadek, ale gdy wzrost jest duży, nie jest to do końca rozsądne myślenie. Trudno jednoznacznie sugerować manipulację kursem, ale w każdym z takich przypadków nasuwa się taka myśl. Niestety, dostęp do informacji poufnych w Polsce w dalszym ciągu nie jest do końca utrudniony, chociaż sporo się w tym przypadku zmienia – komentuje Kamil Hajdamowicz, doradca inwestycyjny w Polskim Domu Maklerskim.
– Tego typu posunięcie byłoby manipulacją kursem. To wywołałoby pytania wśród części inwestorów o to, co takiego pozytywnego jest w spółce, czego wcześniej nie dostrzegali, albo co takiego ostatnio się wydarzyło – dodaje Mateusz Namysł, analityk Raiffeisena. Zaznacza jednak, że takie działania nie wpływają na wartość wewnętrzną przedsiębiorstwa.