Orange Polska zapłacił w końcu Komisji Europejskiej 650 mln zł z tytułu kary nałożonej przez KE w 2011 roku. Play Communications ściął prognozy oraz przyszłoroczną dywidendę. W kolejnych kwartałach nie zobaczymy już wyraźnego negatywnego wpływu regulacji roam like at home na zyski grup posiadających sieci komórkowe (przez ostatnie cztery kwartały negatywny wpływ na ich EBITDA to około 630 mln zł). Czy to znaczy, że fala negatywnych informacji z telekomów jest już za giełdowymi inwestorami, czy też trzeba się liczyć z nowymi ryzykami? Zachowanie branżowego indeksu WIG-telekom w ostatnich dniach (zyskiwał na wartości) pokazuje, że inwestorzy szukają odpowiedzi na to pytanie.
Nie koniec fali
Od dna próbują się odbić notowania Play Communications, które od giełdowego debiutu w lipcu 2017 roku spadły nawet o 44 proc. i akcja kosztowała (na zamknięciu sesji) 20,1 zł. Sobiesław Pająk, szef analityków w DM BOŚ, pisał kilka miesięcy temu w rekomendacji dla tej firmy, że wraz z końcem trudnego pierwszego półrocza skończy się wysyp negatywnych informacji o spółce. Czy nadal jest tego zdania? – Nie – mówi krótko analityk. – Łudziłem się, że spośród trzech negatywnych czynników obniżających EBITDA – wyższych kosztów roamingu krajowego, roamingu unijnego i spadającej marży ze sprzedaży urządzeń mobilnych – w drugim półroczu tego roku pozostanie tylko jeden, czyli roaming krajowy. Sądziłem, że dzięki temu EBITDA telekomu w całym roku jednak wzrośnie w porównaniu z 2017 r. Najwyraźniej myliłem się, na co wskazuje nowa prognoza spółki – mówi Pająk. Przypomnieć trzeba, że w optymistycznym wariancie przedstawionym przez zarząd tegoroczna skorygowana o zdarzenia jednorazowe EBITDA Playa wyniesie 2,2 mld zł, czyli tyle, co w ubiegłym roku.
Tę informację inwestorzy już znają. Zdaniem Sobiesława Pająka nie kończy ona fali negatywnych zapowiedzi ze strony firmy.