Temat opłat za zarządzanie funduszami kilka miesięcy temu rozgrzewał rynek funduszy. Pojawienie się rozporządzenia, które określiło docelowy limit na 2 proc. spowodowało mocną przecenę akcji towarzystw notowanych na GPW. Kolejne cięcia opłat nastąpią od przyszłego roku.
Motywacja dla TFI
Pod koniec grudnia zeszłego roku Ministerstwo Finansów opublikowało ostateczną wersję rozporządzenia w sprawie maksymalnej wysokości opłat stałych za zarządzanie otwartym funduszem inwestycyjnym. Zgodnie z dokumentem taki limit wynosi 2 proc. aktywów netto funduszu, jednak w praktyce zacznie obowiązywać od 2022 r. Resort przewidział bowiem okres przejściowy. Jeszcze do końca tego roku TFI mogą pobierać do 3,5 proc. Od początku przyszłego roku limit ten obniży się do 3 proc., z kolei od stycznia 2021 r. spadnie do 2,5 proc. W uzasadnieniu do takiego rozwiązania wskazano m.in., że „polski rynek funduszy inwestycyjnych charakteryzuje się dość wysokim udziałem bankowych kanałów dystrybucji, które cechuje wysoki stopień koncentracji. To sprawa, że poziom kosztów ponoszonych przez inwestorów w związku z lokowaniem środków w fundusze inwestycyjne, od lat utrzymuje się na relatywnie wysokim poziomie. Szczególnym obciążeniem są wysokie stawki opłat za zarządzanie – są one około dwukrotnie wyższe niż opłaty w pozostałych państwach Unii Europejskiej".
Branża funduszy wskazywała m.in., że polski rynek funduszy nie jest jeszcze tak rozwinięty jak na Zachodzie (tam zdecydowanie większą popularność zyskały fundusze pasywne), klienci nie są tak mocno przywiązani do funduszy, natomiast z roku na rok rosną koszty działalności. Ostatecznie jednak muszą dostosować się do wspomnianego rozporządzenia, jednak warto zauważyć, że dotyczy ono tylko opłaty stałej za zarządzanie. Nie odnosi się w żadnym stopniu do np. opłaty zmiennej, zależnej od wypracowanego limitu. Co więcej, MF w uzasadnieniu do rozporządzenia zachęcało wręcz do takiej „motywującej" do lepszych wyników formy wynagradzania TFI. Towarzystwa w różny sposób podchodzą do opłat zmiennych. Najbardziej popularne jest pobieranie takich opłat od wyników rocznych. Warto tu jednak wspomnieć o rozwiązaniu stosowanym przez Skarbiec TFI, które nalicza takie wynagrodzenie kwartalnie. Skarbiec Spółek Wzrostowych (grupa akcji zagranicznych), który od początku roku ma jedną z najwyższych stóp zwrotu, może pobierać (poza opłatą stałą – maksymalnie 3,5 proc.) 25 proc. od swojego wyniku ponad benchmark. Z tym że – jak wynika z dokumentów funduszu – benchmark jeszcze do niedawna składał się w 90 proc. z WIG, a w 10 proc. z WIBID 3M. Teraz benchmarkiem jest już w 100 proc. MSCI World Growth Index (USD).
Duże aktywa to niższe opłaty
Z danych serwisu analizy.pl wynika, że największe średnie opłaty za zarządzanie, sięgające 3,5 proc., dotyczą sześciu kategorii funduszy: walutowych funduszy akcji europejskich rynków rozwiniętych, akcji rosyjskich, akcji tureckich, akcji zagranicznych sektora nieruchomości, akcji zagranicznych sektora surowców mieszanych oraz walutowych mieszanych zagranicznych stabilnego wzrostu. O ile wysokie opłaty w funduszach akcji da się jeszcze wytłumaczyć, to warto zauważyć, że średnio 3,49 proc. pobierają strategie mieszane polskie aktywnej alokacji.