W końcu nadeszło długo wyczekiwane przyspieszenie związane z uzgodnieniem porozumień bądź umów handlowych USA z innymi państwami. O ile przez pierwsze trzy miesiące od pamiętnego „dnia wyzwolenia” podpisano zaledwie trzy porozumienia, o tyle w tym tygodniu wystarczył jeden dzień dla kolejnych trzech. Realnie jednak to wciąż mało, a przesunięty deadline dla wejścia w życie podwyższonych stawek mija niedługo, gdyż pod koniec przyszłego tygodnia.
Z jednej strony z pewnością można się cieszyć, gdyż w ostatnim rzucie poza Filipinami i Indonezją znalazł się bardzo ważny partner w postaci Japonii. Wcześniej wydawało się, że podpisanie tej umowy nie będzie łatwe. Typowano, że kolejnym większym partnerem będą Indie. Być może rzeczywiście perspektywa wyborów hamowała rozmowy Waszyngtonu z Tokio. Po niedzielnym głosowaniu ta przeszkoda ustąpiła i można było dojść do porozumienia. Jego szczegółów jednak nie znamy. Zresztą podobnie jest z innymi porozumieniami. To, co wiemy, to wzrost bazowej stawki na import do USA do 15 proc. w przypadku Japonii oraz 19 proc. dla Indonezji i Filipin. To więcej niż 10 proc., które uzgodniła Wielka Brytania, i to był wczesny referencyjny poziom, który praktycznie od początku roku uważano za bazowy. Teraz już wiemy, że będzie on wyższy i krąży w okolicach 15 proc., jeżeli nie jeszcze więcej. Nie jest to dobra wiadomość, choć z pewnością przewidywalna stawka 15 proc. jest lepsza niż życie w niepewności z perspektywą ceł dwukrotnie wyższych.
Są jednak i gorsze wiadomości. Oddala się w czasie podpisanie porozumienia z Indiami, a negocjacje z Unią Europejską wydają się tkwić w impasie. Sekretarz skarbu USA, Scott Bessent, powiedział, że nie ma przeszkód do kontynuacji negocjacji już po 1 sierpnia, tyle że z już obowiązującymi wyższymi stawkami celnymi. Chyba że te znowu zostaną odsunięte. Rynek wydaje się bardzo spokojnie podchodzić do tego ryzyka. Wyceny na Wall Street praktycznie wróciły do poziomów sprzed wyprzedaży. Zresztą na historycznych maksimach są główne indeksy. Właśnie publikowane wyniki spółek za II kwartał generalnie zaskakują pozytywnie, choć oczekiwania w ostatnich miesiącach zostały zauważalnie obniżone. Na początku roku spodziewano się, że zyski wzrosną o prawie 10 proc. r/r. Aktualne prognozy oscylują wokół wzrostu o lekko poniżej 4 proc. Większa pewność co do kolejnych kwartałów z pewnością byłaby wycenowo korzystna. Można bowiem odnieść wrażenie, że zbliżamy się do sufitu, jaki można osiągnąć bez korekty prognoz zysków spółek w górę. W tym kontekście sierpień może być kluczowy, gdyż wciąż nie wiemy, co tak naprawdę wydarzy się po 1 sierpnia, a wachlarz scenariuszy, szczególnie na linii UE–USA, wydaje się dość szeroki.