We wtorek na rynku dnia następnego Towarowej Giełdy Energii za 1 MWh (megawatogodzinę) gazu ziemnego inwestorzy płacili 222,98 zł, co oznaczało wzrost kursu aż o 5,5 proc. To najwyższy jego poziom nie tylko w tym roku, ale co najmniej od kilku lat. Dla porównania miesiąc temu cena wynosiła 169,13 zł, na początku roku 90,99 zł, a rok temu jednie 39,39 zł. Sytuacja panująca w Polsce to wprost odzwierciedlenie tego, co dzieje się na giełdach Europy Zachodniej. Tam ceny błękitnego paliwa już kilka dni temu przekroczyły 45 euro. Obecnie na niektórych rynkach są nawet na poziomie ponad 48 euro.
Liczne przyczyny
– Bardzo wysoki kurs gazu zimnego w Polsce i Europie to konsekwencja kumulacji kilku czynników. Przede wszystkim duży popyt na ten surowiec zgłasza energetyka, co związane jest z sytuacją panującą na rynku węgla energetycznego i uprawnień do emisji CO2 – mówi Michał Kozak, analityk Trigon DM. Jego zdaniem do tego dochodzą działania podejmowane przez Rosjan, którzy nie zwiększają dostaw błękitnego paliwa do Europy, co widać m.in. po braku rezerwacji na wrzesień dodatkowych mocy przesyłowych w ukraińskich gazociągach tranzytowych. W ten sposób chcą wymóc na swoich europejskich partnerach działania przyczyniające się do szybszego uruchomienia gazociągu Nord Stream 2.
Kolejny czynnik to niskie stany magazynowe, które przed zbliżającym się sezonem grzewczym trzeba teraz uzupełnić w większym stopniu, niż miało to miejsce w porównywalnych okresach lat poprzednich. Do tego dochodzą wysokie temperatury powietrza i związany z tym wzrost pracy klimatyzatorów, a w konsekwencji popytu na gaz służący do produkcji energii na ich potrzeby.
– Poziomy kontraktów terminowych na gaz wskazują, że obecne wysokie ceny tego surowca mogą się jeszcze utrzymać przez co najmniej kilka miesięcy. W dłuższej perspektywie są jednak nie do utrzymania, co widać chociażby po notowaniach dwu- i trzyletnich kontraktów terminowych, których cena oscyluje obecnie w pobliżu 20 euro (względem obecnej ceny spot rzędu 47 euro za 1 MWh) – twierdzi Kozak.