Reklama
Rozwiń

Mikroskopijna giełda, duże ryzyko

Pomysł przejęcia przez GPW słowackiego parkietu już teraz wzbudza wiele emocji.

Publikacja: 11.09.2019 05:15

Mikroskopijna giełda, duże ryzyko

Foto: Bloomberg

Każdy pomysł konsolidacji giełd budzi na rynku kapitałowym wiele emocji. Tak było chociażby wtedy, kiedy okazało się, że GPW chce kupić giełdę w Izraelu (ostatecznie pomysł ten spalił na panewce). Teraz emocje te powracają ze zdwojoną siłą przy okazji pomysłu zakupu przez GPW giełdy w Bratysławie, o czym informowaliśmy na łamach wtorkowego „Parkietu". Wraz z emocjami pojawiły się także wątpliwości co do sensu tego przedsięwzięcia.

Wątpliwe korzyści

Tak jak informowaliśmy, na razie rozmowy o przejęciu przez GPW słowackiej giełdy toczą się na szczeblu rządowym. Dopiero po pozytywnych rozstrzygnięciach na tym etapie do gry wejdzie sama GPW, która ma się włączyć w rozmowy, przeanalizować i wynegocjować warunki transakcji.

Już jednak dzisiaj temat przejęcia giełdy w Bratysławie wzbudza wiele kontrowersji, szczególnie że na tle innych europejskich rynków tamtejszy parkiet jest mikrusem. Kapitalizacja notowanych tam spółek na koniec 2018 r. wynosiła 4,8 mld euro. Obroty na całym rynku sięgnęły 480 mln euro, przy czym ponad 470 mln euro przypadło na rynek obligacji, a jedynie 9,3 mln euro na rynek akcji. – Potencjalny zakup słowackiej giełdy przez GPW z biznesowego punktu widzenia raczej nie będzie miał większego znaczenia. Rynek słowacki jest mały i niewiele się na nim dzieje. Ciężko więc będzie znaleźć jakieś potencjalne efekty synergii. Istnieją natomiast ryzyka, począwszy od tych związanych z wartością takiej transakcji. Istnieje ryzyko, że GPW po prostu przepłaci za tamtejszą giełdę – mówi Łukasz Jańczak, analityk Ipopemy Securities.

Widok ze Słowacji

O tym, że tamtejszy rynek stoi przed wieloma wyzwaniami, mówią także analitycy ze Słowacji.

– Słowacki rynek akcji jest mały, bo duże firmy na Słowacji albo należą do inwestorów zagranicznych i nie mają potrzeby zbierania kapitału, albo są w rękach kilku prywatnych inwestorów, którzy nie chcą sprzedawać udziałów. Są startupy, ale one szukają kapitału poza giełdą, a jeśli już chcą się wybrać na giełdę, to wybierają Wiedeń, Pragę czy Warszawę. Poza tym kredyty są tanie, więc prościej jest zdobywać finansowanie w bankach. Fundusze emerytalne inwestują głównie w obligacje. Giełda na Słowacji nie wzbudza więc dużego zainteresowania – wskazuje w rozmowie z „Parkietem" Kamil Boros, analityk ze słowackiego oddziału X-Trade Brokers.

Reklama
Reklama

– Zakup giełdy w Bratysławie przez warszawską giełdę teoretycznie mógłby pomóc w rozwoju słowackiego rynku, gdyż nasza giełda jest mała i bardzo „spokojna". Oczywiście jest jeszcze zbyt wcześnie, by prognozować, czy to przyczyni się np. do zwiększenia liczby spółek na giełdzie w Bratysławie, ale teoretycznie to możliwe – wskazuje z kolei Martin Hudzik, analityk ze słowackiej firmy Stabilita Dds.

Foto: GG Parkiet

Słowacka giełda nie wzbudza także dużego zainteresowania wśród inwestorów, gdyż wielu z nich zraziło się do niej po aferach prywatyzacyjnych z lat 90.

Finanse
Kluczowa jest odpowiedzialność finansowa
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Finanse
Polacy czują potrzebę edukacji finansowej
Finanse
Prof. Rüdiger Veil: Stwórzmy europejską spółkę „z Delaware”
Finanse
Czy i kiedy Polacy zaczną omijać banki?
Finanse
Revolut chce być bankiem. Planuje oddział w Polsce
Oszczędzanie
Tanieją kredyty, ale i depozyty. Trudniej o poduszkę bezpieczeństwa
Reklama
Reklama