Po upadku SVB, a także Signature Banku oraz Silvergate rynki zaczęły agresywnie redukować swoje oczekiwania co do dalszych ruchów Fed. Jeszcze w ubiegły czwartek dominowało przekonanie, że Fed podniesie stopy w marcu aż o 50bp ze względu na uporczywą presję inflacyjną oraz mocny rynek pracy. Napięcia w systemie bankowym i ich apogeum w weekend drastycznie zmieniły tę percepcję. Rentonowść obligacji 2-letnich spadła z ponad 5 do mniej niż 4%! Zaczęły pojawiać się opinie, że Fed nie tylko nie podniesie stóp aż o 50bp, ale że nie zrobi tego wcale. Ba, pojawiła się też prognoza obniżki stóp i wstrzymania QT (czyli programu redukcji bilansu). Wydaje się, że te prognozy są próbą wymuszenia na Fed zmiany stanowiska. Odkąd amerykański bank centralny zaczął podnosić stopy rynki wypatrują momentu zwrotu w tym cyklu pamiętając, że takie zwroty w przeszłości oznaczały powrót do hossy na wielu klasach aktywów. Teraz zwolennicy luźniejszej polityki mają nowe, mocne argumenty – zacieśnienie pieniężne przyczyniło się do problemów banków, a więc czas poluzować tę pętlę. Zdaniem przedstawicieli tego obozu, dane o inflacji nie mają już znaczenia.
Nic bardziej mylnego. Owszem, na kolejnym posiedzeniu rozgorzeje dyskusja o tym, czy cykl zacieśnienia w ogóle powinien być kontynuowany ze względu na ryzyko systemowe. Zwolennicy jego wstrzymania mają oczywiste argumenty oraz presję rynku po swojej stronie. Dzisiejsze dane o inflacji przesądzą, czy przeciwnicy wywieszenia białej flagi będą mieć równie silny oręż. Jeśli inflacja spadnie mocno, argumentacja za wstrzymaniem cyklu może okazać się nie do podważenia. Ale jeśli spadek będzie niewielki, podwyżka o 25 bp nadal powinna być podstawowym scenariuszem. Rynek oczekuje inflacji na poziomie 6% i bazowej na poziomie 5,5%. To mniej niż w styczniu (6,4 i 5,6%), ale trzeba pamiętać o efektach bazy – rok temu inflacja silnie rosła do wiosny, a zatem teraz łatwiej „wygenerować” jej spadek. Te efekty znikną za około dwa miesiące i aby inflacja wracała do celu (2%) potrzebny będzie spadek presji cenowej. Dane o 13:30.
Złoty we wtorkowy poranek lekko traci, ale początek tygodnia może uznać za bardzo udany. Naszą walutę ominęła wczorajsza, nieco zagadkowa wyprzedaż na niektórych rynkach wschodzących. Pod dużą presją znalazły się m.in. węgierski forint oraz meksykańskie peso. Poniedziałek był zaiste bardzo specyficznym dniem, na części rynków mieliśmy euforię (np. kryptowaluty), na części (np. akcje niektórych banków) niemal panikę. Te nastroje powinny się stabilizować. Kiedy kurz opadnie, okaże się, że dane o inflacji nadal pozostają bardzo ważne. O 9:20 euro kosztuje 4,69 złotego, dolar 4,38 złotego, frank 4,80 złotego, zaś funt 5,33 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB