Tylko czy to da impuls do umocnienia złotego? W poniedziałek nasza waluta była słabsza, gdyż na globalnych rynkach od pewnego czasu mamy niepewność co do dalszego kierunku notowań.
Wall Street jest po zwyżkach będących pewną formą kredytu zaufania wobec Joe Bidena, chociaż trudno ocenić, na ile działania demokratów będą rzeczywistym wsparciem dla rynków w długim okresie. W efekcie zaczyna brakować paliwa do podtrzymania dobrych nastrojów. W środę mamy posiedzenie Fedu, ale czy Jerome Powell zdoła wnieść coś nowego do rynkowej układanki? Tymczasem utrzymują się obawy co do spodziewanego w nadchodzących miesiącach ożywienia globalnej koniunktury. Wszystko przez perspektywę wydłużających się lockdownów, a także pojawiających się obaw co do mutacji koronawirusa.
To wszystko nie daje argumentów za tym, aby mocniej angażować się na rynkach wschodzących, co też odbija się na notowaniach złotego. EURPLN od kilku dni kręci się wokół 4,53–4,54, a USDPLN wyhamował ostatni spadek przy 3,72. Nie pomaga w umocnieniu też ostatnia narracja z Rady Polityki Pieniężnej ani też brak większego odbicia kursu EURUSD, któremu ciążą także lokalne tematy z Europy, jak chociażby trudna sytuacja polityczna we Włoszech.