Czyżby to już koniec wielkiej rewolucji wśród inwestorów indywidualnych? Pupile tłumu, czy li spółki GameStop czy AMC traciły wczoraj na wartości, choć do ostatecznego załamania jeszcze nie doszło. Atak na srebro powiódł się w niewielkim stopniu – ceny co prawda wzrosły do nowego wieloletniego maksimum, ale skala wzrostu była niepomiernie mała w relacji do wspomnianych spółek, a jednocześnie COMEX bardzo szybko zareagował podniesieniem depozytów zabezpieczających, uruchamiając korektę i dając do zrozumienia, że „system” w tym przypadku będzie reagować  bezwzględnie. Inwestorzy najwyraźniej uznali, że to już początek końca bo szerokie rynki bardzo mocno zyskiwały – Nasdaq aż 2,5% (a licząc od fatalnego otwarcia niemal dwa razy tyle!).

Czy to oznacza, że więcej uwagi zostanie poświęconej danym? To wydaje mi się dość mało prawdopodobne, szczególnie że te często są na pozór mylące. Weźmy choćby wczorajsze indeksy PMI/ISM, które wyglądają tak, jakby gospodarki były w szczycie boomu, podczas gdy w większości z nich obowiązują nadal silne restrykcje. Wynika to po części z konstrukcji indeksów, po części zaś z tego, że przemysł korzysta kosztem usług (dobra trwałe nadal można nabywać, w tym za pośrednictwem e-commerce, podczas, gdy część usług pozostaje wyłączona). Warto jednak zwrócić uwagę na jeden wątek – w ramach indeksu ISM dla amerykańskiego przemysłu indeks cen płaconych wzrósł powyżej 80 pkt., wyżej niż podczas maksimum z 2018 roku, kiedy Fed ograniczał bilans w obawie przed wzrostem inflacji. Oczywiście inną sprawą jest przeniesienie tych cen finalnie na konsumenta (a jeszcze inną pokrętna konstrukcja wskaźników inflacji w USA), ale jest to element, na który rynki obecnie nie zwracają uwagi.

Na rynku walutowym obserwujemy próbę umocnienia dolara, która wydaje się mieć fundamentalne „nogi”. Kurs EURUSD znajduje się aktualnie na wsparciu 1,2050, którego przełamanie może uruchomić dalsze umocnienie dolara, także wobec złotego. Dziś w kalendarzu najciekawsze pozycje mamy wieczorem: wystąpienia członków Fed (20:00), wyniki Amazon i Google (po sesji w USA) oraz nowozelandzkie dane z rynku pracy (22:45). O 8:25 euro kosztuje 4,5100 złotego, dolar 3,7374 złotego, frank 4,1665 złotego, zaś funt 5,1120 złotego.

dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB
[email protected]