2011 r. był przełomowym rokiem dla małych kin: tych jedno- i tych dwusalowych. Ich grono niemal przestało topnieć, a udział w rynku liczony na podstawie liczby sprzedanych biletów wzrósł kosztem sieci multipleksów do 15,2 proc. z 12,3 proc. w 2010 r.
O 5,6 proc. więcej widzów
W sumie, jak podał Główny Urząd Statystyczny, kina w Polsce sprzedały w ub.r. 39,6 mln biletów, o 5,6 proc. więcej niż w 2010 r.
Wynika więc z tego, że widzowie najmniejszych kin (w tym ruchomych) kupili ponad 6 mln wejściówek, aż o 23?proc. więcej niż w 2010 r. Była w tym zasługa sieci Orange, której letnie seanse filmowe – jak się dowiedzieliśmy – przyciągnęły w ub.r. 100 tys. osób.
2011 r. był dla branży wyjątkowy pod innym względem. Po raz pierwszy od lat liczba kin nie tylko nie spadła, ale wzrosła. W grudniu działało w Polsce 455 kin (448 stałych). Wzrost ten był zasługą sieci multipleksów, które otworzyły obiekty. Ale nie tylko. Tempo, w jakim przez ostatnie lata znikały obiekty jedno- i dwusalowe, wyhamowało. Jak wynika z obliczeń „Parkietu", w 2011 r. zamknęły podwoje tylko dwa i ich liczba spadła do 355.
Tendencja się utrzyma?
Poprawa sytuacji tego pozornie zapomnianego fragmentu kinowego rynku wynika z cyfryzacji oraz repertuaru, w którym królowały polskie filmy. Zgromadziły one 30 proc. widowni (w 2010 r. 14 proc.). Cyfrowy projektor w końcu ubiegłego roku miała 1/3 kin w kraju.