Przedstawiciele firmy zapowiadają, że do końca roku usługa dotrze również do domów w zasięgu sieci budowanej przy wsparciu dotacji z programu operacyjnego „Polska cyfrowa". Tego, że tak jeszcze nie jest, nie zauważył w wystąpieniu na poznańskiej Arenie premier Mateusz Morawiecki, a przedstawiciele administracji państwowej gratulowali sobie na Twitterze udziału w sukcesie (taka prędkość dostępna jest w kilku krajach na świecie).
Jacek Kobierzycki, dyrektor generalny łódzkiej kablówki Toya, uważa, że oferta Inei to absurd. – Technologie optyczne i światłowody, na bazie których zbudowane są sieci większości operatorów, nawet tych średniej wielkości, pozwalają obecnie na zestawianie pasm idących w setki gigabitów na sekundę. Pasma takie są jednak nie do wykorzystania dla klientów indywidualnych czy małego biznesu. Wynika to z ograniczeń wydajności dostępnych powszechnie komputerów klientów, które mają interfejsy miedziane o przepustowości 1 Gb/s – mówi.
Według niego przeciętne gospodarstwo potrzebuje internetu o prędkości do 100–200 Mb/s.