Rynek ropy naftowej podczas środowej sesji miał dwa oblicza. Początkowo znów zagościły na nim wzrosty. W drugiej połowie dnia sprzedający doszli jednak do głosu i po południu surowiec tracił około 2 proc. W przypadku ropy Brent oznaczało to zejście poniżej poziomu 90 USD za baryłkę.

Głównym wydarzeniem rynkowym była informacja o tym, że Arabia Saudyjska oraz Rosja podtrzymały swoje plany dotyczące podaży surowca. W przypadku pierwszego kraju mowa jest o cięciu produkcji w wysokości 1 mln baryłek dziennie do końca roku. W przypadku Rosji mowa jest o cięciu eksportu o 300 tys. baryłek dziennie.

W praktyce więc mieliśmy do czynienia z powtórzeniem deklaracji sprzed kilku tygodni, które to mocno przyczyniły się do dynamicznego wzrostu cen ropy na światowych rynkach. Rynki zdążyły więc już tę informację przetrawić i zdyskontować. Spadek notowań w drugiej części dnia może sugerować, że nadszedł czas, przynajmniej w krótkim terminie, na sprzedaż faktów.

Swoje mógł zrobić także słabszy odczyt ADP dotyczący amerykańskiego rynku pracy. Co prawda w normalnych warunkach przeszedłby on pewnie niezauważony albo miałby ograniczony wpływ na notowania, ale sytuacja rynkowa w ostatnich dniach jest tak napięta, że każdy pretekst jest dobry do tego, aby skorygować ceny wielu aktywów.