W ostatnich dniach największe grupy energetyczne, czyli PGE, Tauron, Enea i Energa wnioskowały do regulatora o utrzymanie cenników dla gospodarstw domowych na niezmienionym poziomie. – Nie przyjmę takich propozycji. Widzę przestrzeń do jednocyfrowych obniżek, które mogą nastąpić i jednocześnie nie zaburzyć konkurencji na tym rynku, a jednak zaoferować klientom dobrą cenę – podtrzymał dotychczasowe deklaracje szef URE.
Jednocześnie w nieoficjalnych rozmowach wśród menedżerów w branży energetycznej pojawiają się uwagi, że skoro URE deklaruje dążenie do uwolnienia cen energii, to nie powinien ingerować w wysokość faktur już teraz.
Dotychczasowe stawki są ważne do 30 czerwca. Jeśli URE i sprzedawcy energii nie dojdą do porozumienia w tym terminie – te same taryfy będą obowiązywać dalej.
Niedawno obniżkę cen o 4 proc. swoim klientom zaproponowało RWE, które nie decyduje się na uzgadnianie taryf z regulatorem. Co prawda cena przeznaczona dla warszawskich klientów nie odbiega od ofert, które na terenie Warszawy proponują inni sprzedawcy, ale wyznacza na rynku pewien precedens. Obniżka i dodatkowa promocja oferowana przez RWE nie daje klientom gigantycznych oszczędności, ale pozwala utrzymać dotychczasową bazę klientów bez jednoczesnego wywoływania wojny cenowej.
Woszczyk zasygnalizował wczoraj, że w przyszłym roku możliwa jest kolejna obniżka cen dla klientów indywidualnych. Czy do niej dojdzie i jaka mogłaby być jej skala – zależy od kształtowania się stawek na rynku hurtowym.