– Jesteśmy zgodni, że OZE mają się rozwijać. Chodzi tu także o morskie farmy wiatrowe. Jest taka wola polityczna – zadeklarował podczas zorganizowanej przez „Rzeczpospolitą" i „Parkiet" debaty na temat morskich farm Kazimierz Kleina, senator i wiceprzewodniczący pomorskiej PO.
Przewiduje się, że w Polsce w ciągu kilkunastu najbliższych lat mogą powstać morskie farmy wiatrowe posiadające nawet 6 GW mocy. Wartość tych inwestycji ma sięgnąć nawet 80–100 mld zł. Ale najpierw trzeba usunąć przeszkody. Inwestorom brakuje przede wszystkim ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE), której wprowadzenie opóźnione jest już o wiele miesięcy.
Inwestorzy poczekają?
Zagraniczni inwestorzy już tracą cierpliwość. Hiszpańskie firmy EDP Renewables i Iberdrola zrezygnowały z budowy wiatraków na Bałtyku za około 30 mld zł. Także polskie firmy straszą, że mogą się wycofać. – Jeżeli podczas okresu analiz okazałoby się, że projekty nie są opłacalne, to my też nie zainwestujemy – powiedział w czasie debaty Michał Prażyński, wiceprezes PGE Energia Odnawialna.
– Rozwój OZE to pewien koszt, dlatego trzeba zacząć rozmawiać o liczbach. Polska nie jest jedynym krajem, gdzie miałyby działać farmy na morzu – przypomniał Wojciech Cetnarski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
– Brakuje mi uporządkowanego myślenia o energetyce jako całości. Potrzebne są wizje przynajmniej kilkunastoletnie – ocenił poseł SLD Grzegorz Napieralski.