Urząd Regulacji Energetyki w swoim rocznym sprawozdaniu z działalności ocenił, że po 2015 roku nie wyklucza wystąpienia przerw w dostawach prądu z powodu niedoboru mocy. Zła sytuacja może wystąpić zwłaszcza w okresach nasilonych remontów jednostek wytwórczych i w przypadku wystąpienia ekstremalnych warunków pogodowych. Stanie się tak, jeśli koncerny energetyczne nie zdążą na czas z odbudową starych bloków energetycznych i z modernizacją sieci dystrybucyjnych.
– Już teraz stopniowo wyłączane są stare bloki, a inwestycje w nowe moce opóźniają się. Wystarczy wspomnieć największe jak dotąd przedsięwzięcie: budowę dwóch bloków w Opolu. Choć jest to najbardziej zaawansowana inwestycja, to do dziś nie otrzymała jeszcze decyzji środowiskowej, w związku z czym data jej uruchomienia stoi pod znakiem zapytania – zaznacza Robert Maj, analityk KBC Securities. Jego zdaniem sposobem na uniknięcie niedoboru mocy może być modernizacja starych bloków, by choć na kilka lat przedłużyć okres ich użytkowania. Pomóc może też import energii, jeśli uda się zwiększyć liczbę połączeń transgranicznych.
Najpierw lawina wyłączeń...
Do 2015 roku PGE wyłączy kilka bloków, w tym 205 MW w Elektrowni Dolna Odra oraz 412 MW w Turowie. Do tego czasu nie ruszy jeszcze żaden z planowanych dużych bloków energetycznych. PGE liczy natomiast, że uda jej się pozyskać aż 1000 MW mocy z elektrowni wiatrowych na lądzie. Natomiast katowicki Tauron planuje do 2016 roku wyłączenia w sumie aż 1770 MW mocy elektrycznej. Wyłączeń w tym czasie nie planuje jedynie poznańska Enea.
W ślad za tym idą ambitne plany inwestycyjne. Cztery największe koncerny energetyczne chcą przeznaczyć na budowę nowych mocy do 2020 roku w sumie 175 mld zł, z czego najwięcej, bo nawet 86 mld zł, PGE. Pieniądze na ten cel planują pozyskać m.in. z kredytów bankowych i emisji obligacji. Ponadto niektóre projekty zrealizują wspólnie z partnerami. Zgodnie z harmonogramem, pierwsze duże bloki mają ruszyć w latach 2016–2017. Eksperci wątpią jednak w ich terminowe wykonanie, m.in. ze względu na przedłużające się procedury przetargowe i możliwe problemy z pozyskaniem finansowania.
...a później lawina włączeń
Realizacja kilku tak dużych programów inwestycyjnych jednocześnie stawia też?pod znakiem zapytania opłacalność poszczególnych projektów. W branży coraz głośniej mówi się o tym, że tylko dwie pierwsze nowe elektrownie węglowe będą w pełni rentowne. Budowa każdego kolejnego bloku będzie już mniej opłacalna. Tymczasem takie plany ma zarówno PGE (w Elektrowni Opole), Tauron (w Jaworznie), Enea (w Kozienicach), grupa EDF (w Rybniku), jak i Kulczyk Investments (w Rajkowach). Do tego należy doliczyć całą rzeszę planowanych bloków gazowych. – Gdy uda się zakończyć wszystkie inwestycje, istnieje ryzyko wystąpienia nadpodaży mocy, a to z kolei zła informacja dla wytwórców prądu, którzy muszą się liczyć z presją na ceny i obniżeniem?marży – zauważa Robert Maj.