Wbrew rekomendacji zarządu Bogdanka wypłaci dywidendę z zysku za 2014 r. Tak zadecydowało walne zgromadzenie. Do akcjonariuszy popłynie 119 mln zł, czyli 3,5 zł na akcję. To nawet więcej, niż pierwotnie zakładał zarząd. Najpierw chciał on wypłacić akcjonariuszom 102 mln zł, czyli po 3 zł na akcję. Jednak przed tygodniem zmienił swoje zalecenie i zaproponował, by ta kwota zasiliła kapitał rezerwowy z przeznaczeniem na wypłatę dywidendy. Tłumaczył, że ma to zapewnić bezpieczeństwo finansowe spółce. Akcjonariusze nie podzielili jednak tej opinii. – Dywidenda nie powinna wpłynąć na bezpieczeństwo finansowe spółki. Sądzę, że Bogdanka uniesie ten wydatek bez istotnych trudności – twierdzi Marcin Gątarz, analityk Pekao IB. Pozostaje jednak pytanie, czy spółka będzie w stanie wypłacać wysokie dywidendy również w kolejnych latach. – W mojej ocenie już w przyszłym roku wypłata może być niższa. Szacuję, że ceny węgla w 2016 r. będą jeszcze niższe niż obecnie, a w związku z tym sytuacja Bogdanki pozostanie trudna – przekonuje Gątarz.
Załamanie kursu
Przegłosowanie dywidendy spowodowało, że kurs Bogdanki w czwartek wreszcie odbił. Po południu akcje węglowej spółki drożały nawet o ponad 2 proc., do 59,38 zł. Tymczasem od początku czerwca notowania spółki spadły już o około 30 proc. W tym tygodniu inwestorzy płacili za akcje Bogdanki nawet 56 zł – to poziom najniższy w historii notowań tej spółki na warszawskiej giełdzie.
Tak silna przecena papierów to efekt ostatnich wypowiedzi zarządu, które nie napawają optymizmem. W reakcji na pogarszającą się sytuację na krajowym rynku węgla Bogdanka ścięła plan wydobywczy na ten rok z 9,3–9,5 mln ton do 8,5 mln ton. Początek czerwca przyniósł bowiem nieoczekiwane zmiany w rozmowach spółki z klientami. W efekcie Bogdanka straciła część wolumenów. Nie bez znaczenia była sprzedaż węgla w promocyjnych cenach przez Kompanię Węglową.
Zarząd Bogdanki przekonuje jednak, że cały czas szuka nowych odbiorców w kraju, którzy mogą się pojawić jeszcze w tym roku. Rozmawia też z potencjalnymi klientami na Ukrainie. – Rozmowy trwają już od pewnego czasu, ale trudno ocenić, kiedy może nastąpić finał negocjacji. To trudny rynek, tym bardziej że sytuacja na Wschodzie jest wciąż bardzo niepewna – mówił Zbigniew Stopa, prezes LW Bogdanka, w ostatnim wywiadzie dla „Parkietu".
Wiele wskazuje na to, że również w przyszłym roku Bogdance nie uda się wykorzystać pełnych mocy produkcyjnych, które mogą sięgać nawet 11,5 mln ton. – Dziś trudno przypuszczać, by ten poziom został osiągnięty w przyszłym roku. Cały czas rozmawiamy z naszymi klientami i wiele wskazuje na to, że również w 2016 r. sytuacja sprzedażowa będzie trudna – stwierdził Stopa.