Tylko na pierwszy miesiąc przyszłego roku spółki zgłosiły do odstawienia łącznie 2,5 tys. MW mocy. Zazwyczaj na ten okres było zgłaszanych ok. 1,5 tys. MW. – Trwają rozmowy z wytwórcami, aby zgłoszone na styczeń remonty bloków przesunęli na inne miesiące – zaznacza w rozmowie z „Parkietem" Henryk Majchrzak, prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych.
Działania prewencyjne
Jak bowiem tłumaczy, tak znaczące obniżenie mocy dostępnej w krajowym systemie w styczniu, który jest z reguły najzimniejszym miesiącem roku, oznaczałoby zbyt duże ryzyko dla zbilansowania systemu. Na efekty rozmów ze spółkami trzeba poczekać tydzień lub dwa. Jednak jak wynika z naszych informacji, właśnie w tej sprawie przedstawiciele koncernów energetycznych, operatora systemu przesyłowego i Ministerstwa Skarbu spotkali się pod koniec ubiegłego tygodnia. Ale to niejedyne działania. Toczą się też rozmowy o możliwości wydłużenia pracy bloków, które zostały zgłoszone do trwałego odstawienia od 1 stycznia 2016 r. (np. jednostki o mocy 360 MW w Elektrowni Bełchatów należącej do PGE) w związku z wejściem w życie w tym dniu dyrektywy o emisjach przemysłowych (IED).
– W tej chwili razem z Rządowym Centrum Bezpieczeństwa analizujemy możliwe scenariusze pracy energetyki w zależności od warunków pogodowych. Zimą na wypadek awarii bloków czy ewentualnego splotu trudnych do przewidzenia zdarzeń, chcemy zapewnić możliwie najwyższy poziom nadwyżki mocy – dodaje Majchrzak.
Na co uważać?
Z niskim stanem wód w rzekach i upałem mieliśmy do czynienia w sierpniu, kiedy wprowadzono ograniczenia w dostawach prądu. Zimą szczytowe zapotrzebowanie na moc jest zazwyczaj znacznie wyższe niż to letnie. Występuje przy tym wieczorem, kiedy większość fabryk nie pracuje. Ze względu na to prof. Konrad Świrski z Instytutu Techniki Cieplnej Politechniki Warszawskiej twierdzi, że skuteczność wprowadzenia 20 stopnia zasilania będzie niższa niż latem. – Jeśli mrozy będą długotrwałe, a dodatkowo będzie bezwietrznie, to trzeba się liczyć raczej z selektywnym wyłączaniem prądu w gospodarstwach – wskazuje Świrski.
Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej i ekspert Narodowej Rady Rozwoju utworzonej przy Prezydencie RP twierdzi, że istnieje duże prawdopodobieństwo wystąpienia niedoborów mocy zimą ze względu na sytuację hydrologiczną, która po upalnym, długim lecie jest bardzo zła. – Jeśli po suchej jesieni przyjdą mrozy, to zbiorniki zamarzną do dna i nie będzie czym chłodzić bloków – ostrzega Wiśniewski. W takiej sytuacji, w jego ocenie, tej zimy będziemy musieli się ratować importem energii.