Miedź na światowych giełdach drożeje, ciągnąc w górę notowania spółek górniczych. Wycena czerwonego metalu na parkiecie w Londynie przebiła właśnie barierę 6,5 tys. USD za tonę – ostatni raz inwestorzy płacili tyle w lipcu zeszłego roku. Od dołka z początku tego roku miedź podrożała o prawie 14 proc.
Z punktu widzenia KGHM jest jeszcze lepiej, bo licząc w naszej walucie, miedź podrożała o blisko 16 proc. Notowania zbliżają się do 25 tys. zł za tonę – poziomu, który ostatnio widziany był w czerwcu zeszłego roku.
Kluczowe czynniki
– Miedź kontynuuje tendencję wzrostową. Oprócz sprzyjającej sytuacji technicznej jest to efekt dwóch czynników, które pojawiły się w ostatnich dniach. W piątek zapasy na londyńskiej LME spadły do poziomu najniższego od 2005 r., co wpisuje się w głosy na rynku, że podaż metalu będzie w deficycie zarówno w tym, jak i przyszłym roku – komentuje Mateusz Namysł, analityk mBanku. – Dodatkowo w weekend prezydent Donald Trump powiedział, że 1 marca nie podwyższy ceł na chińskie produkty – mimo wcześniejszych zapowiedzi. Jest to efektem postępów w rozmowach między negocjatorami obu stron – dodaje, odnosząc się do ciągnącej się od miesięcy wojny celnej gospodarczych gigantów.
– Planowany jest szczyt prezydenta USA z prezydentem Chin na Florydzie, co może być zapowiedzią zawarcia jakiegoś porozumienia między dwoma największymi gospodarkami świata. Pozytywne postrzeganie tej wypowiedzi Trumpa było także widoczne na chińskich giełdach. Shanghai Composite wzrósł o 5,6 proc. – wskazuje Namysł.
– W tej chwili istotne są dwie kwestie, które wspierają zwyżki notowań miedzi. Po pierwsze, to słabość amerykańskiego dolara. Po drugie, negocjacje Stanów Zjednoczonych i Chin dotyczące konfliktu handlowego – a tu pojawiły się nowe informacje o postępach w rozmowach, co pozytywnie przekłada się na nastroje na rynku miedzi – mówi Dorota Sierakowska, analityk surowcowy DM BOŚ.