Jastrzębska Spółka Węglowa zakończyła I kwartał 2020 r. stratą netto, sięgającą niemal 209 mln zł. W podobnym okresie ubiegłego roku zarobiła 410 mln zł. Grupie doskwiera spadek zapotrzebowania na węgiel i koks, a także przecena wszystkich jej produktów. W ciągu roku węgiel koksowy potaniał aż o 25–30 proc., a koks – o 40 proc.
– Zahamowanie aktywności gospodarczej i spadek produkcji stali skutkowały mniejszym zapotrzebowaniem na surowce do jej produkcji w marcu i kwietniu. Spodziewamy się w najbliższych tygodniach ożywienia gospodarczego, widocznego w pierwszej kolejności w sprzedaży koksu – ocenia Włodzimierz Hereźniak, prezes JSW. – W tym trudnym czasie utrzymujemy dostawy i realizujemy wszystkie zamówienia zgodnie z zawartymi kontraktami – dodaje prezes.
Sytuacja pod kontrolą
Największe problemy w ostatnich tygodniach spółka miała w kopalni Pniówek, gdzie stwierdzono już ponad 1 tys. przypadków zarażenia koronawirusem wśród załogi. Zakład powraca obecnie do normalnej pracy. – Górnicy to twardzi ludzie, którzy wiedzą co to są zagrożenia. Nie wpadamy w histerię, sprzedaż z kopalni Pniówek w żadnym momencie nie była zagrożona. Wszystko mamy pod kontrolą, to kwestia organizacji pracy, determinacji i dyscypliny pracowników – kwituje Artur Dyczko, zastępca prezesa JSW.
Spółka nie zamierza też rezygnować z zaplanowanych inwestycji. Nakłady grupy w I kwartale sięgnęły 782,3 mln zł. – Mimo pandemii nie widzimy problemów z realizacją rozpoczętych projektów. Na pewno nie będzie radykalnych cięć w obszarze robót korytarzowych – zapewnia Dyczko. Spodziewa się on, że w czerwcu wszystkie kopalnie będą już funkcjonowały normalnie. – Czas po pandemii to będzie czas realizacji naszej strategii. Tutaj nic się nie zmienia – twierdzi Dyczko.