W I kwartale Lotos wypracował 5,9 mld zł skonsolidowanych przychodów i 0,35 mld zł zysku netto wobec 6,1 mld zł sprzedaży i 1,3 mld zł straty netto zanotowanych rok wcześniej. Z kolei kluczowy wskaźnik, czyli oczyszczony wynik EBITDA LIFO (zysk operacyjny wg LIFO powiększony o amortyzację i po wyłączeniu zdarzeń jednorazowych) wyniósł 0,62 mld zł (spadek o 7,6 proc.). Do wypracowania oczyszczonego zysku EBITDA LIFO w największym stopniu przyczynił się biznes produkcji i handlu (0,45 mld zł). Pozostała jego część to wynik uzyskany na działalności wydobywczej.
Jednocześnie Lotos podał, że w I kwartale jego zyski byłby mniejsze od podanych, gdyby nie tzw. efekt „tanich warstw ropy naftowej", czyli zastosowanej wyceny surowca po istotnie niższym koszcie jednostkowym, niż aktualny jego kurs odnotowywany na rynkach międzynarodowych. Pozytywny wpływ tego efektu na oczyszczony zysk EBITDA LIFO wyniósł w I kwartale 0,09 mld zł. Spółka podaje, że zaprezentowane rezultaty mają charakter szacunkowy i mogą ulec zmianie. Ich ostateczne wartości zostaną przekazane w raporcie okresowym za I kwartał, którego publikacja planowana jest na 28 kwietnia.
Dziś na otwarciu sesji giełdowi inwestorzy wycenili akcje Lotosu na 47,5 zł, co oznaczało wzrost kursu o 2,2 proc. W kolejnych minutach zwyżki były jeszcze większe, co może oznaczać, że spodziewali się znacznie słabszych wyników w koncernie od podanych szacunków.
Niezależnie od tego należy zauważyć, że w kwietniu sytuacja makroekonomiczna jest dla Lotosu dobra. Obecna marża rafineryjna w gdańskim koncernie wynosi 4,26 USD za każdą baryłkę przerobionej ropy. Co więcej, powyżej 4 USD była niemal przez cały kwiecień. To dużo zważywszy, że jeszcze w styczniu wynosiła średnio 1,9 USD, w lutym 2,8 USD, a w marcu 3,39 USD. Koncernowi sprzyjają też stosunkowo wysokie ceny gazu i ropy. Dzięki temu może więcej niż w ubiegłym roku zarabiać na wydobyciu obu surowców.