Rekomendacje budzą spore emocje, szczególnie te, w których wyceny brokerów mocno odstają od bieżących kursów analizowanych spółek. Raporty są traktowane jako swego rodzaju papierek lakmusowy nastrojów panujących na rynku. Czy słusznie? Nie ma reguły. Tuż przed kryzysem z 2008 r. zdecydowana większość raportów miała charakter pozytywny. Ale podobnie było przed falą wzrostową, która rozpoczęła się kilka miesięcy temu.
Sprawdziliśmy, jaka jest trafność raportów wydanych 12 miesięcy temu (z reguły w takim horyzoncie podawane są ceny docelowe). Od tego czasu kursy analizowanych firm wzrosły średnio o 17 proc. mocniej, niż szacowały biura maklerskie. Wydawać by się mogło, że to stosunkowo nieduża różnica, ale w dużej mierze jest ona wynikiem zniesienia się dużych różnic na plus i na minus.
Najlepsze zalecenia
Naliczyliśmy niemal 30 raportów, o których można powiedzieć, że były trafione. Za takie przyjęliśmy wyceny, które nie odbiegają o więcej niż 15 proc. od obecnych kursów. Najwięcej trafień na koncie mają DM BOŚ, Haitong Bank, DM BDM oraz DM mBanku, ale praktycznie każde biuro może się pochwalić jakąś perełką. W przypadku DM BOŚ trafienia dotyczyły m.in. Asseco BS czy Eurotelu, Haitong zabłysnął wycenami dla Cyfrowego Polsatu, PCM czy Pekao, DM BDM dla Polic i Trakcji, a DM mBanku dla Pekao i Comarchu.
Osiągnięcie poziomu z raportu przez kurs rynkowy na pewno jest warte odnotowania, ale nie należy wyciągać z tego zbyt daleko idących wniosków. Po pierwsze, we wspomnianym już okresie 12 miesięcy brokerzy stosunkowo często aktualizują wyceny uwzględniając nowe informacje napływające na rynek. Ponadto niektórych informacji nie sposób przewidzieć i trudno potem mieć pretensję do brokera, jeśli kurs będzie odbiegał od ceny docelowej.