WIG20 ze stratą 0,1 proc. tym razem się nie załapał na maksimum hossy. Obroty spadły o niecałe 170 mln do 1,534 mld zł. „Finalnie, sesja sprowadziła się do potrzymania położenia WIG20 w cieniu spadku z poprzedniego piątku i zawieszenia wykresu w konsolidacji między szczytem hossy wyrysowanym w rejonie 2577 pkt i bronionymi na ostatnich sesjach wparciami w rejonie 2530 pkt. Relatywnie skromna odpowiedź rynku na silny impuls wzrostowy z otoczenia jawi się jako ostrzeżenie, iż GPW może potrzebować korekty przed próbą testowania oporów w rejonie 2650-2600 pkt. Patrząc jednak na rynek z perspektywy technicznej popyt może wydawać się słabszy, ale na dziś podaż nie odniosła grama sukcesu, a indeks WIG20 jest ciągle mniej niż 1 procent od szczytu hossy, który został wyrysowany w ostatni piątek” – pisał Adam Stańczak z DM BOŚ po środowej sesji. Inwestorzy w naszej stolicy dobrze obstawili dane o inflacji w USA. Ta wpłynęła m.in. na osłabienie dolara i powrót do oczekiwań na obniżki stóp procentowych we wrześniu. S&P 500 wzrósł o 1,2 proc., a Nasdaq Composite o 1,4 proc.
Dzisiaj niemal cała Azja też świeci na zielono – Nikkei 225 rośnie o 1,4 proc., a Hang Seng o 1,5 proc.
W czwartek czekają nas inflacja bazowa w Polsce oraz m.in. produkcja przemysłowa i wnioski o zasiłki dla bezrobotnych w USA.
Let’s party like it’s 2021
Kamil Cisowski, DI Xelion
Rynki europejskie otwierały się w środę na plusach, ale przynajmniej część z nich (negatywnie wyróżniał się Paryż) miała problemy z ich utrzymaniem. Wczesnym przedpołudniem, przed publikacją danych z w USA rozpoczęły się spadki, ale o 14:30 straciły one znaczenie. Po raz pierwszy od listopada odczyt inflacji okazał się niższy niż oficjalne prognozy, CPI wzrosło o 0,3% m./m., co pozwoliło na spadek dynamiki rocznej z 3,5% r./r. do 3,4% r./r. Niewielkie w swojej skali zaskoczenie stało się pretekstem do ruchu w górę właściwie wszystkich ryzykownych aktywów, nawet pomimo faktu, że z punktu widzenia Fedu znaczenie spadku musi być marginalne. Rentowności amerykańskich obligacji 2-letnich, spadające już wcześniej, zareagowały ruchem w kierunku 4,74% (dziś rano już 4,72%), 10-letnich do 4,35% (rano 4,32%). Z tą reakcją trudno polemizować, podobnie jak z wyraźnym osłabieniem dolara (kurs EUR/USD zyskał 0,6%, rano zbliża się do 1,0890) z jednego podstawowego powodu – publikacji inflacji towarzyszyły też kolejne słabe dane z amerykańskiej sfery realnej. Sprzedaż detaliczna za luty i marzec została zrewidowana w dół, a w kwietniu nieoczekiwanie odnotowała stagnację (prognozy: 0,4% m./m.), przede wszystkim za sprawą słabego wyniku w segmencie dóbr dyskrecjonalnych. Więcej wątpliwości budzi, czy taki miks danych jest faktycznie pozytywny w średnim terminie dla rynku akcji, ale wczoraj nie miało to znaczenia. Wszystkie główne rynki europejskie finalnie zamknęły się na plusach o skali od 0,02% (CAC 40) do 0,72% (DAX).