Po drodze nie było jednak łatwo i japoński rynek akcji przeżywał momenty kryzysowe. W szczególności nadeszły one w chwili, gdy okazało się, że w agresywnej polityce handlowej Białego Domu nie ma miejsca na ulgowe traktowanie Japonii. Stawka celna ogłoszona w „dniu wyzwolenia” na import japońskich towarów na poziomie 46 proc. była sporym szokiem, biorąc pod uwagę fakt, że Kraj Kwitnącej Wiśni był uznawany za lojalnego sojusznika USA w regionie.
Późniejsza nieudolność byłego już premiera Ishiby w negocjacjach handlowych z USA nie poprawiała obrazu sytuacji, a indeks Nikkei 225 aż do końca czerwca pozostawał na minusie licząc od początku roku. Całość tegorocznego wzrostu Nikkei 225 zawdzięcza drugiej połowie roku, w trakcie której stery w rządzie przejęła S. Takaichi, utożsamiana z programem idącym w stronę silnej stymulacji gospodarki.
Dziś, po niemal dwóch miesiącach od objęcia sterów w Partii Liberalno-Demokratycznej, znamy już więcej szczegółów odnośnie do zapowiadanej przez Takaichi stymulacji. Cały pakiet ma sięgnąć 2 proc. PKB i zawierać w sobie m.in. wydatki na dopłaty do rachunków za energię czy też zniesienie podatku od benzyny. Wobec perspektywy większego deficytu nie przeszedł obojętnie rynek długu – w tym roku rentowność japońskich obligacji skarbowych 10-letnich wzrosła prawie o 80 pb. W ostatnich dniach obciążeniem stała się dodatkowo wypowiedź szefa BoJ K. Uedy, która została zinterpretowana przez rynek jako budowa gruntu pod grudniową podwyżkę stóp procentowych. Biorąc pod uwagę fakt, że rentowność japońskich 10-latek na przełomie 2024 i 2025 r. oscylowała w granicach 1 proc., tegoroczny ruch robi spore wrażenie.
W zaistniałej sytuacji mogą nasuwać się pewne analogie z historii brytyjskiej premier L. Truss, która również rozpoczęła w 2022 r. swój urząd od planów wielkiej stymulacji, jednak rynek długu postawił ostatecznie jasną, nieprzekraczalną granicę. Wydaje się, że w tym przypadku nie tędy droga. Podstawowa różnica jest taka, że dług japoński jest przede wszystkim w rękach lokalnych (inwestorzy zagraniczni posiadają 6–7 proc. łącznie wyemitowanego długu). Zatem na poważny kryzys na rynku obligacji w przypadku Japonii raczej się nie zanosi.
A co z rynkiem akcji? W najnowszej prognozie opublikowanej przez JP Morgan stratedzy zakładają, że 2026 r. będzie kolejnym rokiem, w którym TOPIX osiągnie wyższą stopę zwrotu niż S&P 500. Kluczowym czynnikiem ma być ponadprzeciętna na tle innych rynków poprawa rentowności spółek. Będzie to możliwe m.in. dzięki wspomnianej stymulacji, mającej tchnąć ducha w odradzającą się japońską gospodarkę, która dopiero co wydostała się ze spirali deflacji. Czy zatem 2026 r. będzie powtórką 2025? Na prognozy na kolejny rok przyjdzie jeszcze czas, niemniej warto zakończyć ten komentarz znanym cytatem: „historia się nie powtarza, lecz rymuje”.