Materiał powstał we współpracy z ORLEN SA
Odnawialne źródła energii stają się kluczowym ogniwem nowoczesnej energetyki. Wykorzystanie potencjału słońca i wiatru pozwala myśleć o dekarbonizacji nie tylko elektroenergetyki, ale i pozostałych sektorów gospodarki. By jednak system działał bez zarzutu, potrzebne jest zaplecze w postaci klasycznych elektrowni, które będą go stabilizować.
Jako że Polska stopniowo odchodzi od węgla (zgodnie z umową społeczną podpisaną z górnikami nastąpi to do 2049 r.), a najstarsze i najmniej efektywne elektrownie węglowe będą wygaszane już zdecydowanie wcześniej, konieczna jest budowa nowych elektrowni gazowych, które zapewnią bezpieczeństwo energetyczne kraju. Elektrownie gazowe oferują możliwość szybkiego uruchomienia i większą elastyczność pracy, co w przypadku niestabilnej produkcji pogodozależnych źródeł energii wpisuje się w potrzeby zapewnienia stabilności systemu elektroenergetycznego.
W 2024 r., według wyliczeń think tanku Forum Energii, udział węgla w produkcji energii w Polsce wynosił 56,2 proc., gazu ziemnego 12,2 proc., a OZE już blisko 30 proc. Znaczenie gazu będzie coraz większe, ma on niższą emisyjność niż węgiel i będzie służył jako ważne paliwo w miksie energetycznym przez następne lata. Tym bardziej że gaz zużywany jest nie tylko do produkcji energii – to także surowiec technologiczny wykorzystywany w procesach produkcyjnych.
Przygotowani na zmianę
Zużycie gazu w Unii Europejskiej wyniosło w minionym roku ok. 330 mld m sześc., podczas gdy wydobycie na rynkach unijnych wyniosło jedynie 32 mld m sześc. UE od zawsze była uzależniona od importu paliwa od zewnętrznych dostawców.
Europa Środkowo-Wschodnia, historycznie połączona gazociągami z Rosją, przez dekady zaopatrywała się w surowiec ze Wschodu. Ze względu na kuszącą politykę cenową i inne środki wpływu pozostała część kontynentu także kupowała rosyjski gaz, rozwijając infrastrukturę do jego transportu rurociągowego. Przez lata Rosja skutecznie umacniała swoją pozycję jako dostawca surowca do Europy i uzależniała od siebie kontynent. Jeszcze w 2021 r., przed napaścią Rosji na Ukrainę, UE sprowadziła z Rosji ok. 155 mld m sześc. gazu, co stanowiło 40 proc. całego unijnego importu. Napięcie na rynku rosło od 2021 roku, już wtedy Rosja ograniczała dostawy gazu do UE, powodując skokowy wzrost jego cen. Wybuch pełnoskalowej wojny w Ukrainie w 2022 roku. przyniósł rynkowi szok, co przełożyło się na ceny energii. Ze względu na ograniczenie dostaw i konflikt przy wschodniej granicy UE kraje musiały bardzo szybko znaleźć rozwiązanie w postaci dywersyfikacji dostaw surowca.
Polska była wtedy już w dużo lepszej sytuacji niż wiele państw europejskich. Z sukcesem zrealizowane zostały kluczowe wieloletnie inwestycje w infrastrukturę – Baltic Pipe, czyli gazociąg łączący norweskie złoża z Polską, czy terminal LNG w Świnoujściu, które umożliwiły dywersyfikację dostaw nie tylko do kraju, ale i do innych państw regionu. Wpisują się one w projekt tzw. Bramy Północnej, otwierający drogę do przesyłu gazu z północy kraju na południe, w tym również do Czech, na Słowację i do Ukrainy.
Dlatego przed laty podjęto decyzję o zbudowaniu terminalu LNG w Świnoujściu, który został uruchomiony pod koniec 2015 roku Jego moce pierwotnie wynosiły około 5 mld m sześc. rocznie, następnie siedem lat później wzrosły do 6,2 mld m sześc., a w styczniu bieżącego roku zwiększono je do 8,3 mld m sześc. Następnie zdecydowano o budowie gazociągu podmorskiego Baltic Pipe, łączącego złoża gazu na szelfie norweskim z krajowym systemem przesyłowym. Przepustowość gazociągu wynosi około 10 mld m sześc. rocznie. Temat budowy Baltic Pipe podnoszony był już pod koniec lat 90., ostatecznie budowę rozpoczęto jednak dopiero w 2020 roku, inwestycja została oddana do użytku we wrześniu 2022 roku, w samą porę, bo niedługo po rozpoczęciu inwazji Rosji na Ukrainę i wywołaniu przez Rosję kryzysu energetycznego w Europie. Obecnie polski operator gazociągów przesyłowych Gaz-System realizuje projekt kolejnego terminala LNG, tym razem pływającego (FSRU), w Zatoce Gdańskiej, a także planowana jest inwestycja w drugą jednostkę pływającą w tym miejscu. Przepustowość budowanego FSRU 1 wyniesie około 6,1 mld m sześc. gazu rocznie. Terminal zostanie uruchomiony na początku 2028 r., zwiększając potencjał Polski w zakresie importu LNG.
Stabilizacja energetyczna regionu
Orlen, główny dostawca gazu w Polsce, korzysta z mocy regazyfikacyjnych terminalu w Świnoujściu, ale też w Kłajpedzie na Litwie i w Montoir-de-Bretagne we Francji. Spółka zarezerwowała dodatkowo również moce powstającego terminala pływającego w Gdańsku, w którym będzie mogła odebrać nawet 58 ładunków rocznie. Wszystko po to, by zapewnić dostateczną ilość surowca nie tylko na rynku wewnętrznym, ale również w innych państwach regionu – na Litwie, Łotwie i w Estonii a także w krajach, które nie mają dostępu do morza. Jest to szczególnie istotne w kontekście całkowitego zakazu importu gazu z Rosji przedstawionego przez Komisję Europejską, który obowiązywać ma od stycznia 2028 r.
Polska pełni ważną rolę we wspieraniu pogrążonej w działaniach wojennych Ukrainy. Tylko w tym roku Orlen wyśle na tamten rynek ponad 600 mln m sześc. gazu. Na przyszły rok już zakontraktowano 300 mln m sześc., a w sumie trafić tam może rekordowy wolumen sięgający ponad miliard metrów sześciennych gazu. Orlen i ukraiński Naftogaz podpisały niedawno kolejne porozumienie dotyczące dostaw tylko w pierwszym kwartale 2026 r. 300 mln m sześc. gazu sprowadzonego przez Polskę z USA. Współpraca poprawia bezpieczeństwo energetyczne tego kraju. Grupa Orlen realizuje też m.in. dostawy na Słowację, pokrywając około 30 proc. rocznego zapotrzebowania drugiego największego dostawcy w tym kraju, oraz do Czech poprzez swoją czeską spółkę, Orlen Unipetrol. Przy czym handel gazem w przypadku Orlenu wykracza poza Europę Centralną – w październiku tego roku pierwsza dostawa LNG należącego do Orlenu trafiła na przykład do Japonii.
Wybudowana infrastruktura umożliwia realizowanie dostaw gazu skroplonego drogą morską z różnych zakątków globu, w tym ze Stanów Zjednoczonych, z Kataru, Norwegii, Nigerii, Egiptu, Trynidadu i Tobago czy Gwinei Równikowej, Senegalu i Mauretanii. Tylko w 2024 r. przez świnoujski terminal grupa sprowadziła 4,59 mln t LNG. Złożyło się na to 61 ładunków, w tym 20 z Kataru od Quatar Energy i kolejnych 20 z USA od Cheniere Marketing International. Pozostałe 21 ładunków to dostawy spotowe. LNG stanowiło w minionym roku blisko 40 proc. zaimportowanego do Polski gazu. W połowie listopada Orlen odebrał w terminalu w Świnoujściu 400. ładunek skroplonego gazu ziemnego. Od momentu uruchomienia terminalu spółka sprowadziła tą drogą prawie 31 mln t LNG, czyli ponad 40 mld m sześc. po regazyfikacji.
Elastyczność w logistyce
Moce zarezerwowane w terminalach są kluczowe, ale nie mniej istotne są realne możliwości przetransportowania surowca do kraju lub na inne rynki, na których spółka prowadzi działalność handlową. W celu zapewnienia maksymalnej elastyczności dostaw Orlen buduje swoją flotę nowoczesnych gazowców, których obecnie jest sześć, a dodatkowe dwa powinno dołączyć w kolejnych miesiącach.
Spółka sprowadza gaz w postaci skroplonej, ale też gaz w stanie lotnym ze złóż norweskich gazociągiem Baltic Pipe. Prowadzi także własne wydobycie, głównie w Norwegii i Polsce. W wyniku działań podejmowanych przez Grupę Orlen Polska jest na dobrej drodze, by stać się lokalnym hubem gazowym.
Orlen, działając aktywnie na rynku gazu, zapobiega potencjalnym kryzysom i buduje długofalowy model stabilności energetycznej regionu. Dywersyfikacja źródeł i kierunków dostaw zwiększa odporność gospodarek tej części Europy na kryzysy surowcowe i geopolityczne, tworząc fundament dla transformacji energetycznej opartej na bezpieczeństwie i niezależności. LNG jest ważnym elementem tej strategii, dlatego Orlen zamierza dalej rozwijać swoje kompetencje w tym zakresie.
Materiał powstał we współpracy z ORLEN SA