Czy teoria „styczniowego barometru” faktycznie oznacza duże szanse na zwyżkę w dalszej części roku po udanym styczniu? Nasza analiza danych historycznych pokazuje, że coś faktycznie jest na rzeczy. Kiedy styczeń był pod kreską, pozostała część roku wyglądała również dość blado – zmiana S&P 500 od lutego do grudnia wynosiła wówczas średnio zaledwie +2,1 proc. Z kolei kiedy styczeń był na plusie, tak jak tym razem, w dalszej części roku indeks zyskiwał średnio 11 proc. I co bardzo ważne, dodatnią stopę zwrotu odnotowano w 83 procentach przypadków.
„Styczniowy barometr” ma zatem w tym roku pozytywny wydźwięk w odróżnieniu np. od 2022 r., gdy spadek indeksu w pierwszym miesiącu trafnie przestrzegał przed trendem zniżkowym w pozostałej części roku.
Rok wyborczy zawsze udany po udanym styczniu
A jakie implikacje płyną z kolejnej statystycznej koncepcji, czyli cyklu prezydenckiego? Przypomnijmy, że rok wyborczy na tle pozostałych lat w ramach cyklu prezydenckiego to przysłowiowy „średniak” – ani najbardziej udany (bo najlepszy statystycznie jest rok przedwyborczy, co potwierdziło się znów w 2023 r.), ani też najsłabszy (tak jak drugi rok po wyborach – ostatnio 2022 r.). Przeciętna zmiana S&P 500 w roku wyborczym to ok. +7 proc.
Co przyniesie nowa kadencja Donalda Trumpa?
Były prezydent poważnie myśli o nasileniu wojny handlowej z Chinami oraz podwyżkach ceł dla innych krajów. Chce też wesprzeć amerykański sektor energetyczny i przemysł motoryzacyjny poprzez cofnięcie wymogów ekologicznych wprowadzonych w ostatnich latach.
Pod koniec ubiegłego roku pisaliśmy, że mimo ogólnie pozytywnego charakteru roku wyborczego zdarzały się pojedyncze bolesne „wpadki”, takie jak w latach 2008 bądź 2000, gdy szyki inwestorom pomieszała recesyjna bessa. I choć również obecnie temat potencjalnej recesji jest znów obecny, to jednak mocny styczeń zdaje się być statystycznym argumentem przeciwko wyjątkowi od pozytywnej normy, jeśli chodzi o resztę roku wyborczego. Implikacje są jeszcze bardziej pozytywne niż w przypadku podstawowej wersji „styczniowego barometru”. Okazuje się, że w zbadanym przez nas powojennym okresie nie zdarzyło się nigdy, by po udanym styczniu potem reszta roku wyborczego była pod kreską.
Możliwa korekta w lutym–marcu
Pod tym względem ponad 3-proc. styczniowa zwyżka indeksu (w chwili pisania tego artykułu) z jednej strony wpisuje się w dość pozytywny charakter roku wyborczego, a z drugiej można mówić, że to wyjątkowo mocne zachowanie w tym punkcie cyklu prezydenckiego, co pokazujemy na trzecim wykresie.