Budzi się moda na Ekstraklasę

Rosnące przychody to powód do radości, choć ich stosunek do wydatków na wynagrodzenia rodzi niepokój. Lech Poznań wygrał ranking „Finansowa Ekstraklasa”, ale pozycję lidera za rok straci.

Publikacja: 07.10.2023 16:23

Lech Poznań wygrał ranking „Finansowe Ekstraklasa” przede wszystkim dzięki sukcesowi sportowemu na a

Lech Poznań wygrał ranking „Finansowe Ekstraklasa” przede wszystkim dzięki sukcesowi sportowemu na arenie międzynarodowej. Fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk

Foto: Jakub Kaczmarczyk

Przychody Kolejorza za sezon 2022/23 to 183,72 mln zł, więc są rekordowe. Lech wyszedł na czoło zestawienia przede wszystkim dzięki sukcesowi sportowemu, bo drużyna Johna van den Broma awansowała wiosną do ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy, a to nie tylko premie od europejskiej federacji, ale także zyski z biletów i praw marketingowych oraz telewizyjnych. Tort finansowego sukcesu uzupełniły transfery. Klub latem ubiegłego roku dostał za Jakuba Kamińskiego 10 mln euro.

Grant Thornton przychody Lecha podzieli na te komercyjne (28,9 mln zł) oraz pochodzące z praw medialnych i marketingowych (66,7 mln zł), dnia meczowego (40,3 mln zł) oraz transferów (42,2 mln zł). Bilans finansowy trzeciej drużyny ostatniego sezonu PKO BP Ekstraklasy jest tak korzystny, że w najbliższym czasie – nawet mimo odpadnięcia z europejskich pucharów już na etapie eliminacji – poznaniacy nie będą musieli ratować stabilności budżetu transferami.

– Próbujemy rozwijać się tak, aby mieć środki na coraz większe wydatki i inwestycje. Pieniądze to dla nas tylko środek do celu. Chcemy wzmacniać pierwszy zespół oraz akademię – podkreśla dyrektor finansowy Kolejorza Tomasz Kacprzycki i zaznacza, że jego klub stać, aby odrzucać nawet denominowane w euro 4-milionowe oferty kupna piłkarzy. Norweg Kristoffer Velde, Filip Marchwiński czy Filip Szymczak, jeśli wkrótce odejdą, na pewno będą kosztowali więcej.

Mocne fundamenty w stolicy

Legia Warszawa zajęła w rankingu drugie miejsce, choć zespół rywalizował w poprzednim sezonie tylko na krajowej arenie. Przychody z działalności podstawowej (bez transferów) spadły – z 155,2 do 134 mln zł – ale tylko na chwilę. Stołeczny klub ma bardzo mocne fundamenty, skoro pod tym względem Lech był lepszy tylko o 2 mln zł. – Teraz spodziewamy się istotnego wzrostu, także dzięki środkom z europejskich pucharów – zapewnia dyrektor finansowy Karol Zając.

Władze klubu widzą, że wróciła moda na Legię. – Bijemy rekordy frekwencyjne, ale potencjał jest znacznie wyższy, co widać także po ostatnich spotkaniach – podkreśla Zając. Każdy z domowych meczów w lidze tej jesieni śledziło co najmniej 20 tys. widzów, choć warszawiacy mierzyli się z beniaminkami oraz drużynami dolnej części tabeli. Najbliższe spotkanie przed własną publicznością, z Rakowem Częstochowa, wypełni obiekt przy Łazienkowskiej do ostatniego miejsca.

Legia tylko z dnia meczowego – a więc głównie za bilety oraz katering – zarobiła w poprzednim sezonie 31,6 mln zł. To blisko siedmiokrotnie więcej niż Raków, który bije głową w szklany sufit niewielkiego stadionu. Mistrzowie Polski wciąż nie mogą też liczyć na takie przychody komercyjne oraz z praw medialnych i marketingowych jak Lech oraz Legia. Dystans w tym sezonie nadrobią dzięki występom w europejskich pucharach, bo już teraz wiadomo, że wzbogacą się tą drogą co najmniej o 40 mln zł.

Przychody z dnia meczowego (w poprzednim sezonie to 4,7 mln zł, czyli mniej także niż Widzew Łódź, Pogoń Szczecin, Górnik Zabrze i Lechia Gdańsk) również wzrosną, bo na decydujące spotkania eliminacji Ligi Mistrzów oraz mecze Ligi Europy Raków wynajmuje znacznie większy stadion w Sosnowcu. – Będą kilka razy wyższe niż w przypadku gry na własnym obiekcie, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę koszty najmu – przyznaje dyrektor finansowy Rakowa Bartosz Kuc.

Wygrywają walkę o uwagę

Przychody uczestników najwyższej rozgrywkowej łącznie sięgnęły 921 mln zł. Zatem porównaniu z poprzednim sezonem wzrosły o 7 proc., czyli o 60 mln zł. Ligowcy więcej zarabiają przede wszystkim na dniu meczowym (od 103 do 137 mln) oraz dzięki wpływom komercyjnym (od 291 do 344 mln), co według ekspertów dobrze świadczy o modelu finansowym wielu klubów, które rosną na zdrowych fundamentach i nie opierają pęczniejących budżetów wyłącznie na sprzedaży piłkarzy.

Działy marketingu najwyraźniej się profesjonalizują i coraz skuteczniej walczą o zainteresowanie kibiców oraz sponsorów, a infrastruktura się poprawia, choć Puszcza Niepołomice swoje mecze gra w Krakowie, a Warta Poznań – na stadionie w Grodzisku Wielkopolskim. Frekwencja rośnie. Każdy mecz poprzedniego sezonu średnio śledziło z trybun 9405 widzów, czyli blisko 2 tys. więcej niż rok wcześniej, a w trwających właśnie rozgrywkach ta liczba wynosi jak na razie 11 483.

– Możemy mówić o modzie na Ekstraklasę. Pokazuje to nie tylko frekwencja, ale także konsumpcja mediów społecznościowych, gdzie rywalizujemy o młodzież. Uważam, że wygrywamy walkę o spędzanie wolnego czasu z przemysłem rozrywkowym. Kluby pną się w rankingu UEFA, a kontrakt na transmisje telewizyjne z Canal+ to dziś pod względem wysokości dziewiąta taka umowa w Europie – podkreśla prezes Ekstraklasa S.A. Marcin Animucki. Wpływy z praw medialnych są kolejną wskazówką, że już łączny przychód klubów najwyższej klasy rozgrywkowej może przekroczyć miliard złotych. Najnowsza umowa, obejmująca sezony 2023/24–2026/27 jest warta 1,3 mld zł. Zyski spółki organizującej rozgrywki uzupełniają transmisje zagraniczne – w Niemczech, Austrii, Szwajcarii, Serbii, Chorwacji, Słowenii, Bośni, Macedonii, Czarnogóry, Kosowa, Izraela oraz Słowacji – oraz wpływy od sponsorów.

Ekstraklasa S.A. w sezonie 2022/23 wypłaciła uczestnikom rozgrywek 240 mln zł. Najwięcej dostały Raków (27,6 mln), Legia (26,46 mln), Lech (22,58 mln) oraz Pogoń (18,34 mln), czyli zespoły reprezentujące ligę w Europie. To suma kwoty stałej, dzielonej po równo, nagrody za wynik sportowy, premii z Pro Junior System oraz dodatku za ranking historyczny. Proporcje za rok się nieco zmienią. Wzrośnie kwota stała (z 44 do 50 proc.), spadnie zaś znacznie rankingu – z 20 do 14 proc.

Krajowy rynek rośnie

Analitycy firmy Grant Thronton, którzy przygotowali raport, zwracają uwagę na rosnący w Ekstraklasie rynek wewnętrzny. 8 proc. przychodów z transferów to efekt transakcji pomiędzy klubami. Ten udział może w przyszłości jeszcze wzrosnąć, zwłaszcza za sprawą Rakowa. – Przecieramy szlaki, skoro sprowadziliśmy Johna Yeboaha ze Śląska Wrocław czy Dawida Drachala z Miedzi Legnica. Cieszy, że koledzy z ligi otwierają się na konkurencję ze swojego podwórka – nie kryje Kuc.

Tendencja, która niepokoi, to udział wynagrodzeń w przychodach. – UEFA prawdopodobnie w przyszłości określi ten limit na 70 proc. – uważa Animucki. To oznacza, że w kolejnym sezonie nadzieje na udział w europejskich pucharach mogłaby mieć tylko połowa klubów. Nie byłoby wśród nich chociażby lidera tabeli, czyli Śląska Wrocław, który wydaje na wynagrodzenia 97 proc. przychodów. Kolejne miejsca wśród obecnych ligowców zajmują Piast Gliwice (96 proc.) i Korona Kielce (87 proc.).

Najzdrowiej wygląda budżet Stali Mielec, która musiała oszczędzać i znacząco zredukowała fundusz na płace (33 proc.). Rozsądnie środkami gospodarują też najbogatsi, czyli Lech (36 proc.), Legia (54 proc.) czy Raków (65 proc.). – Wierzę, że w kolejnych latach sytuacja się poprawi, do czego będziemy zachęcać kluby – podkreśla Marcin Diakonowicz z Grant Thornton. Ligowcy się bogacą, ale niemniej istotne jest to, aby przychody inwestowali – nie tylko w pensje piłkarzy.

Raport „Finansowa Ekstraklasa”.

Przychody klubów w sezonie 2022/23

1. Lech Poznań 183,72 mln zł

2. Legia Warszawa 144,75 mln zł

3. Raków Częstochowa 63,08 mln zł

4. Pogoń Szczecin 57,42 mln zł

5. Zagłębie Lubin 55,26 mln zł

6. Górnik Zabrze 46,01 mln zł

7. Jagiellonia Białystok 44,85 mln zł

8. Lechia Gdańsk 40,99 mln zł

9. Cracovia 39,94 mln zł

10. Widzew Łódź 38,31 mln zł

11. Śląsk Wrocław 37,43 mln zł

12. Piast Gliwice 29,35 mln zł

13. Radomiak Radom 27,51 mln zł

14. Wisła Płock 27,05 mln zł

15. Stal Mielec 24,03 mln zł

16. Korona Kielce 22,13 mln zł

Parkiet PLUS
100 lat nie kończy historii złotego, ale zbliża się czas euro
Parkiet PLUS
Dobrze, że S&P 500 (trochę) się skorygował po euforycznym I kwartale
Parkiet PLUS
Szukajmy spółek, ale też i inwestorów
Parkiet PLUS
Wynikowi prymusi sezonu raportów
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO
Parkiet PLUS
Złoty – waluta, która przetrwała największe kataklizmy
Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?