Mały generał. Erik ten Hag nadzieją Manchester United

Manchester United musi wymyślić się na nowo. Nadzieja na zmartwychwstanie to trener Erik ten Hag.

Publikacja: 10.07.2022 08:34

Erik ten Hag podpisał trzyletni kontrakt, rocznie w Manchester United zarobi 9 mln funtów.

Erik ten Hag podpisał trzyletni kontrakt, rocznie w Manchester United zarobi 9 mln funtów.

Foto: Fot. MDI/shutterstock

- Nigdy nie widziałem tak zdemotywowanej grupy – mówił były reprezentant Anglii Gary Neville. – Sytuacja w szatni jest katastrofalna – dodawał jego klubowy kolega Paul Scholes. „Guardian” pisał o „totalnym niefutbolu”, a „New York Times” nazwał jeden z największych klubów świata „upadłym gigantem”. Pod koniec sezonu w Manchesterze zgadzał się tylko stan kasy.

Zespół z Old Trafford wiosną przegrał sześć wyjazdowych meczów z rzędu. Podopieczni Ralfa Rangnicka z dziewięciu spotkań zamykających sezon wygrali tylko dwa. Nie zdobyli żadnego trofeum, zajęli w lidze dopiero szóste miejsce i zagrają w Lidze Europy. Drużyna potrzebuje przebudowy, a klub, który ma podobno ponad miliard kibiców na całym świecie – wizji. To jedyna droga, aby przywrócić do życia wspomnienia o dynastii stworzonej przez Aleksa Fergusona, który w ciągu 27 lat zdobył 38 trofeów i zrobił z Manchesteru klub-wzór.

Każdy kolejny trener z dzisiejszej perspektywy sprawiał wrażenie tymczasowego. Nową nadzieją jest ten Hag. Pracę zaczął tego samego dnia, kiedy Manchester wciąż był niebieski, bo hałaśliwi sąsiedzi z Manchesteru City świętowali jeszcze mistrzostwo Anglii.

Holender podpisał trzyletni kontrakt, rocznie zarobi 9 mln funtów. Kibice i działacze wierzą, że przeszczepi do Manchesteru styl oraz filozofię Ajaksu Amsterdam, gdzie wynalazł „Futbol totalny 2.0” i awansował do półfinału Ligi Mistrzów, którego fani Czerwonych Diabłów nie widzieli od 11 lat.

Wpatrzony w Pepa Guardiolę, asystował mu przez dwa lata w Bayernie Monachium. Zachwycał się nie tylko taktycznym zmysłem Hiszpana, ale także jego zdolnością do temperowania boiskowych solistów. – Chcę posiadania piłki. Wszyscy mają atakować i bronić – podkreśla, niczym typowy reprezentant holenderskiej szkoły futbolu, kolejny z setek apostołów Johana Cruyffa.

Ma w biurze nie tylko portret Cruyffa, ale także Rinusa Michelsa i Louisa van Gaala (wyrównał już ich osiągnięcia sprzed lat, zdobywając z Ajaksem mistrzostwo kraju trzy razy z rzędu) – czyli najbardziej ikonicznych postaci w dziejach tamtejszej piłki. Nie jest jednak dogmatykiem, czerpie z wielu źródeł, nie tylko przekazuje naukę, także twórczo ją rozwija. Były dyrektor sportowy Bayernu Matthias Sammer uważa, że praca ten Haga to synteza holenderskiej i niemieckiej myśli szkoleniowej. Z pierwszej przyszły szkoleniowiec Manchesteru wziął polot, z drugiej – dyscyplinę. Może dlatego, że urodził się w 25-tysięcznym Haaksbergen położonym na północnym skrawku kraju, tuż przy granicy z Niemcami.

Czytaj więcej

Kto pokroi tort

Większe okno

Nie jest showmanem, pracę w roli pierwszego szkoleniowca dostał dziesięć lat po tym, jak odwiesił buty na kołek. Wydaje się wciąż na trenerskim rynku nazwiskiem świeżym, ale ma już 52 lata. W Anglii holenderscy trenerzy rzadko sięgali po trofea. Ruud Gullit i Guus Hiddink zdobywali Puchar z Chelsea Londyn, podobnym osiągnięciem niezbyt udaną przygodę z Manchesterem ozdobił Van Gaal. Ale tu lista sukcesów się kończy.

Piłkarze ten Haga wspominają, że kiedy podczas treningu trzeba było przestawić bramkę, prosił o to całą drużynę. Słupki i poprzeczkę chwytało jednocześnie ponad 20 piłkarzy. Taki ma styl, kluczem do sukcesu jest poczucie wspólnoty. – To człowiek, który odmieni twój klub, twój zespół i ciebie – obiecuje na łamach „Guardiana” jego były podopieczny z Utrechtu Willem Janssen.

Podobno wybuch zdarzył mu się raz – dekadę temu, gdy prowadził Go Ahead Eagles. Wściekł się, gdy piłkarze zostawili bałagan po treningu. Dorobił się wówczas nawet przydomku „De Kleine Generaal” – Mały Generał. Nie tylko nauczył piłkarzy porządku. Kazał także powiększyć okno w swoim gabinecie, żeby lepiej widzieć boisko treningowe.

Fortuna na transfery

Ten Hag podejmuje się ogromnego wyzwania. „The Times” pisze, że Manchester gnije od środka: na wielu poziomach jest dysfunkcyjny, podzielony. Brakuje przywództwa, nikt w zespole nie bierze na siebie odpowiedzialności, większość piłkarzy to syte koty. – Nie oczekuję, że ten Hag podpisze kontrakt i w ciągu 12 miesięcy zacznie zdobywać trofea. Najpierw musi zebrać w szatni grupę piłkarzy, w których wierzy i którzy uwierzą w niego – mówi Neville. – Nasz klub ma piękną historię, ale nigdy nie widziałem grupy zawodników tak pozbawionych apetytu, jak obecnie zawodnicy Manchesteru.

Holender ma być katalizatorem zmiany. David de Gea, Bruno Fernandes, Raphael Varane, Marcus Rashford czy Jadon Sancho to solidne fundamenty, ale już Paul Pogba, Juan Mata, Jesse Lingard, Nemanja Matić i Edinson Cavani zmienią pracodawców. Wypowiedzenia założyli Ed Woodward i Matt Judge, którzy przez lata odpowiadali na Old Trafford za transfery.

Rangnick uważa, że Manchester potrzebuje dziesięciu nowych zawodników. Ten Hag dostał 120 mln funtów na transfery. Klub kupił już Tyrella Malacię z Feyenoordu Rotterdam, blisko podpisania kontraktu jest Christian Eriksen. Na liście życzeń, według „Timesa”, są także Jurrien Timber, Antony, Lisandro Martinez czy Frenkie de Jong. To piłkarze wciąż nienasyceni.

Nie wiadomo, co z przyszłością Cristiano Ronaldo. Niektórzy uważają, że jego odejście byłoby resetem, który pomógłby ten Hagowi przebudować drużynę. Manchester nie zakwalifikował się do Ligi Mistrzów, a występy w Lidze Europy są poniżej ambicji Portugalczyka. Wśród jego potencjalnych pracodawców wymienia się Bayern Monachium i Chelsea Londyn.

Czytaj więcej

Kryptowalutowa gorączka ogarnia kluby piłkarskie

Zbyt wielcy, by upaść

Manchester to dziś przede wszystkim projekt biznesowy – korporacja zbyt wielka, aby upaść. Zarabia na siebie niezależnie od wyniku sportowego. Sukcesów brakuje, choć od 2012 roku nikt na kontynencie nie zainwestował w kadrę tyle, co klub z Old Trafford. Władze Czerwonych Diabłów, według „CIES Football Observatory”, wydali w tym czasie na piłkarzy o miliard euro więcej, niż zarobili – rozsądniej budżetem gospodarowały nawet Manchester City i Paris-Saint Germain. Drużynę od 2013 roku, po Fergusonie, prowadziło pięciu trenerów, a właściciele – szukając właściwego – odbijali się od ściany do ściany. Nie mieli planu, doraźnie reagowali na kryzysy.

David Moyes miał być wyborem na przyszłość, ale zwolniono go z sześcioletniego kontraktu po ośmiu miesiącach. Później drużynę prowadziły gwiazdy przeszłości: Louis van Gaal i Jose Mourinho. Kolejny był Ole Gunnar Solskjaer, czyli klubowa legenda. Rangnick został tylko trenerem tymczasowym.

Manchester w pigułce to historia Pogby. Trafił na Old Trafford jako 16-latek, ale Ferguson – patrząc na charakter piłkarza – bez żalu oddał go Juventusowi. Pogba w Turynie wyrósł na gwiazdę, więc w 2016 roku władze klubu porwały się na demonstrację siły i kupiły go za 105 mln euro, bijąc transferowy rekord świata. Pogba nigdy swoją grą tej kwoty nie zwrócił, teraz odchodzi za darmo.

– To żenujące, wręcz upokarzające. Juergen Klopp, przychodząc do Liverpoolu, podniósł na nowy poziom nie tylko drużynę, ale także miasto i klub. Są sześć lat przed nami – mówił Rangnick, kiedy jego piłkarze przegrali z The Reds 0:4. Bilans United w meczach z Liverpoolem oraz City, czyli pierwszą i drugą drużyną ostatniego sezonu, to cztery porażki, jeden strzelony gol i piętnaście straconych.

Po odejściu Fergusona MU każdy sezon kończył średnio 23 punkty za mistrzem Anglii. To odległość, jaką musi pokonać ten Hag, aby nawiązać walkę z Liverpoolem i Manchesterem City, czyli zespołami prowadzonymi przez wizjonerów. Można mieć wątpliwości, czy będzie to w ogóle możliwe, choć sam Holender zapewnia: – Każda era kiedyś dobiega końca.

Parkiet PLUS
Richard Teng, prezes giełdy Binance, o halvingu bitcoina
Parkiet PLUS
Kim pan jest, Satoshi Nakamoto-san?
Parkiet PLUS
Salwador, czyli kraj, który chce być bitcoinowym rajem
Parkiet PLUS
Kryptowaluty wkroczyły do finansowego mainstreamu
Parkiet PLUS
Do poprawy wyników spółek z branży chemicznej niezbędny jest wzrost popytu i cen
Parkiet PLUS
Najwyższe stopy zwrotu przyniosą średnie spółki