Restrukturyzacja długu Argentyny ciągnie się jak latynoski serial

Kraj wciąż zmaga się z konsekwencjami swojego bankructwa z 2001 roku. Teraz musi zaciekle walczyć w sądach z chciwością tzw. sępich funduszy.

Aktualizacja: 16.02.2017 03:53 Publikacja: 01.01.2013 14:51

Argentyńska prezydent Cristina Fernandez de Kirchner odziedziczyła skomplikowaną sprawę restrukturyz

Argentyńska prezydent Cristina Fernandez de Kirchner odziedziczyła skomplikowaną sprawę restrukturyzacji długu po poprzednich rządach.

Foto: Archiwum

Nowojorski sąd uchylił drzwi do nowej rynkowej katastrofy. Pod koniec listopada orzekł, że Argentyna musi do 15?grudnia spłacić inwestorom 1,3 mld USD długu. Inwestorzy ci nie wzięli udziału w poprzednich dwóch aukcjach argentyńskich obligacji. Jeśli pieniądze nie zostaną im wypłacone, będzie oznaczało to techniczne bankructwo tego kraju. A jeżeli dojdzie do wypłaty, po pieniądze może się ustawić w kolejce inna grupa inwestorów, której argentyńskie władze są winne aż 11 mld USD. Rząd w Buenos Aires złożył apelację od tego wyroku deklarując, że może sprawę zanieść nawet do amerykańskiego Sądu Najwyższego. Prezydent Cristina Fernandez de Kirchner krótko i stanowczo oświadczyła, że jej rząd nie zapłaci ani dolara. Mleko się jednak już rozlało. Agencja Fitch obcięła Argentynie rating aż o pięć stopni, z poziomu B do CC. Rynek już więc ocenia ten kraj jako bankruta. Wygląda na to, że historia przez 11 lat zatoczyła pełny krąg.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Tylko 149 zł za rok czytania.

Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com

Parkiet PLUS
Sytuacja dobra, zła czy średnia?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Parkiet PLUS
Pierwsza fuzja na Catalyst nie tworzy zbyt wielu okazji
Parkiet PLUS
Wall Street – od euforii do technicznego wyprzedania
Parkiet PLUS
Polacy pozytywnie postrzegają stokenizowane płatności
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Parkiet PLUS
Jan Strzelecki z PIE: Jesteśmy na początku "próby Trumpa"
Parkiet PLUS
Co z Ukrainą. Sobolewski z Pracodawcy RP: Samo zawieszenie broni nie wystarczy