Osoba Jana Kościuszki, bo to o nim mowa, budzi bardzo duże emocje. Niektórzy widzą w nim genialnego restauratora. Inni twierdzą, że doprowadził do upadku firmę z dużym potencjałem.
Przygodę z biznesem zaczynał bardzo wcześnie. Imał się różnych zajęć. – Pierwsze pieniądze zarobiłem jako nastolatek, konserwując i naprawiając auta w garażu. Z kolei pierwszą firmę otworzyłem na dowód osobisty kolegi, ponieważ nie byłem jeszcze wtedy pełnoletni. Potem sprzedawałem m.in. 20-litrowe kanistry, elementy oblachowań samochodów oraz dachówki – opowiada.
Co roku finansuje i organizuje wigilię dla potrzebujących na krakowskim Rynku. Jest zapalonym myśliwym i pasjonatem wyścigów samochodowych. Jego syn Michał to znany kierowca rajdowy.
Kryzys pokrzyżował firmie szyki
W pierwszej połowie lat 90. Kościuszko rozpoczął swoją przygodę z gastronomią. Stworzył wtedy sieć tradycyjnych restauracji, działających pod marką Chłopskie Jadło. Siedem lat temu odsprzedał ją za ok. 27 mln zł innej gastronomicznej firmie – Sfinksowi.
W połowie 2008 r. wprowadził na warszawski parkiet swoją spółkę – Grupę Kościuszko (obecnie Polskie Jadło). Akcje w ofercie publicznej sprzedawała po 6,5 zł. Od tego czasu ich wycena bardzo mocno spadła (teraz kurs oscyluje w okolicach 0,2 zł). Plany zakładały, że debiutant będzie otwierać, a następnie odsprzedawać franczyzobiorcom restauracje.