Dla początkujących giełdowe powiedzenia są bezpłatną poradą, która może (choć przecież nie musi) przynieść im większe zyski, dla wieloletnich inwestorów są z kolei w większości zwykłymi powiedzeniami, które jeśli się sprawdzają, to tylko sporadycznie. Mimo to, chcąc nie chcąc, spotykamy się z?imi niemal każdego dnia. Czy któreś z?ich sprawdzają się na warszawskim parkiecie?
Kupuj w listopadzie, a zarobisz
„Sell in May and go away, stay away till Halloween day" – głosi jedna z najpopularniejszych giełdowych rad, która poleca inwestorom sprzedaż swoich akcji w maju i powrót na giełdę dopiero po Halloween, czyli na początku listopada.
– Słowa te nie mają zastosowania w każdym roku – zauważa Bartosz Arenin, zarządzający z Copernicus TFI, i dodaje: – Przykładem jest 2012 r. na polskiej giełdzie – gdyby inwestor wyszedł z rynku akcji w maju, wcelowałby dokładnie w sam dołek na rynku w całym roku, a akcje odkupiłby na poziomach kilkanaście procent wyższych.
– Giełdowy zabobon – jasno stwierdza Robert Burdach, zarządzający z Investment TFI. Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ, z kolei zauważa, że ostatnie lata podważyły sens tego przysłowia.
– Ma to swoje pokrycie w historycznych danych, ale zasada ta nie zawsze znajduje swoje zastosowanie w praktyce – zauważa natomiast Kamil Artyszuk, analityk DM BPS. – W ostatnich latach w USA jednak dość często realizował się taki scenariusz – podkreśla.