Rynki w ostatnim czasie żyją przede wszystkim tematem impasu budżetowego w Stanach Zjednoczonych. Jak długo będzie on odciskał piętno na notowaniach?
Ostatnie zachowania rynku pokazują, że inwestorzy uwierzyli już w porozumienie. Najbardziej prawdopodobną opcją jest w tej chwili tymczasowe rozwiązanie, co oznacza, że za około pół roku znowu wrócimy do tematu limitu długu. W krótkiej perspektywie dla inwestorów najważniejsze będzie jednak osiągnięcie jakiegokolwiek porozumienia. To powinno skłaniać do inwestycji w bardziej ryzykowne aktywa, co także się przełoży na wzrost rentowności obligacji. Po euforii powinno przyjść jednak otrzeźwienie, co będzie zapewne widoczne dopiero w dłuższym terminie. Pamiętajmy bowiem, że okres tzw. government shutdown to także konsekwencje dla realnej gospodarki. Każdy tydzień impasu w rozmowach budżetowych kosztuje amerykańską gospodarkę około 0,2 punktu procentowego dynamiki PKB, co powinno się odbić w późniejszych publikacjach makroekonomicznych. Dlatego też po euforii może przyjść częściowe pogorszenie nastrojów, szczególnie w Stanach Zjednoczonych. Uważam natomiast, że lepiej będzie się zachowywał rynek akcji w Europie. Strefa euro po okresie nieco gorszej koniunktury, szczególnie w porównaniu ze Stanami Zjednoczonymi, ma szansę zacząć nadrabiać zaległości. To powinno się przełożyć na lepsze zachowanie giełd w Europie, a także na większy wzrost rentowności obligacji niż w Stanach Zjednoczonych.
Nawet jeśli odłożymy na bok temat limitu budżetowego, to zaraz znowu zacznie się dyskusja o przyszłości programu QE...
Zgadza się i z pewnością będzie to miało negatywny wpływ na rynek. Wróci duża niepewność co do dalszych ruchów Rezerwy Federalnej. Myślę, że szczególnie mocno odbije się to na rynku obligacji. Również droga do zwyżek na giełdach nie będzie łatwa. Jeśli one nadejdą, to będą raczej powolne. Mimo wszystko, stopniowe ożywienie gospodarcze widoczne w lepszych odczytach danych makroekonomicznych, powinno pozytywnie wpływać na wyniki spółek, a tym samym na ich wyceny. Trzeba także pamiętać, że przez ostatnie lata banki centralne utrzymywały bardzo niskie stopy procentowe, a to wszystko zachęca do konsumpcji i inwestycji.
Stopniowe ożywienie gospodarcze, widoczne w lepszych odczytach danych makroekonomicznych, powinno pozytywnie wpływać na wyniki spółek, a tym samym na ich rynkowe wyceny