Rynki wschodzące nie są trwale spisane na straty

Zyski spółek na rynkach wschodzących ciągle spadają, co ma bezpośredni związek z surowcową bessą. Według historycznych kryteriów proces ten jest już jednak mocno zaawansowany.

Aktualizacja: 07.02.2017 01:30 Publikacja: 10.01.2015 10:30

Rynki wschodzące nie są trwale spisane na straty

Foto: Bloomberg

Tym razem uwagę skoncentrujemy na rynkach wschodzących, które historycznie, obok rozwiniętych, są jedną z głównych sił decydujących o kierunku trendu naszego rodzimego WIG (z pewnymi zastrzeżeniami – patrz ramka).

Rok 2014 znów nie był udany dla tej grupy rynków (oczywiście były wyjątki – np. Indie). Indeks MSCI Emerging Markets spadł o około 5 proc. Na dłuższą metę wskaźnik ten tkwi w trendzie bocznym. Strefą wsparcia jest cała seria dołków z ostatnich lat.

Na temat rynków wschodzących spróbujemy wypowiedzieć się nie tyle w oparciu o makroekonomię, ile raczej przez pryzmat kwestii bezpośrednio interesującej inwestorów – wyników finansowych spółek.

Jak pokazuje wykres, największym problemem tych rynków jest spadek zysków spółek. Trend spadkowy z przerwami trwa już prawie trzy i pół roku. Prognozy analityków są na poziomie niższym niż w okresie poprzedzającym globalny kryzys finansowy w 2008 r.

Spadek zysków ma wielorakie negatywne konsekwencje. Przypomnijmy, że w zamierzchłej przeszłości rynki wschodzące były cenione i pożądane właśnie z uwagi na szybką poprawę wyników finansowych. Teraz brak takiej poprawy sprawia, że inwestorzy zadają sobie pytanie: po co tam lokować pieniądze?

Warto zwrócić uwagę także na jeszcze inną konsekwencję. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że stagnacja MSCI EM w ostatnich latach, przy jednoczesnej hossie na rynkach rozwiniętych, takich jak Wall Street, oznacza automatycznie uatrakcyjnienie akcji na EM. Niestety, spadek zysków sprawia, że wskaźnik cena/zysk (P/E) wcale nie chce się uatrakcyjniać. Prawda jest taka, że raczej tkwi w miejscu (inna sprawa, że na dość niewygórowanym poziomie – w okolicach 10 wobec np. 15,5 w szczytowym punkcie na jesieni 2007 r.)

Uporczywość omawianego zjawiska (zauważmy, że spadek zysków trwa już dużo dłużej niż w trakcie kryzysu z lat 2008–2009) sprawia, że warto poszukać jego źródeł. Owe poszukiwania prowadzą wprost na... rynki surowcowe. Okazuje się, że zyski spółek na emerging markets są silnie skorelowane z cenami surowców, takich jak ropa naftowa.

Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że kierunek tej zależności jest taki, że to ceny surowców decydują o zyskach. Oczywiście teza ta jest prawdziwa w przypadku krajów nastawionych na eksport surowców. Tutaj sztandarowym przykładem jest Rosja – ostatnie wydarzenia przypominają, że jest to gospodarka surowcowa, której daleko do krajów wysoko rozwiniętych. Ale przecież obok Rosji i innych eksporterów nieprzetworzonych dóbr mamy także zupełnie inne rynki wschodzące. Takie kraje jak Chiny i Indie nie tyle opierają się na eksporcie surowców, ile raczej generują popyt na nie, często do takiego stopnia, że są ich dominującymi konsumentami w skali globalnej. Schładzanie koniunktury w Chinach to powszechnie dostrzegany czynnik przyczyniający się do słabości rynków surowcowych. Wszystko to pokazuje, że zależność między cenami surowców i zyskami spółek na rynkach wschodzących jest dwukierunkowa.

Skoro mamy już zbadany zestaw kluczowych zależności (słabość akcji na rynkach wschodzących = spadek zysków spółek = spadek cen surowców), to warto na ich podstawie poszukać odpowiedzi na pytanie: jak głęboki może się okazać trend spadkowy? Punktem wyjścia tych poszukiwań uczyńmy najpierw rynek surowców, a potem zyski spółek.

Od szczytu z końca 2013 r. ropa naftowa (która w naszej analizie jest głównym reprezentantem rynków surowcowych) potaniała o ponad 50 proc. Jak spadek ten wygląda na tle historii? Okazuje się, że skala przeceny jest już wyraźnie większa niż w trakcie kryzysu azjatycko-rosyjskiego (lata 1998–1999), czyli najpoważniejszego historycznie tąpnięcia na rynkach wschodzących. Jednocześnie głębokość spadku dorównuje już niemal tej z połowy lat 80. (wówczas wydarzenia na rynku ropy były impulsem do stopniowego rozpadu bloku sowieckiego). Ciągle daleko natomiast do ponad 70-proc. zniżki z 2008 r., ale tutaj o tyle trudno o porównania, że wówczas gwałtowny spadek nastąpił bezpośrednio po równie gwałtownej zwyżce (obecnie spadek ma miejsce po kilkuletniej stabilizacji notowań).

Jeśli zatem założyć, że przecena ropy naftowej jest już mocno zaawansowana (przynajmniej w kontekście historycznym, bo ostatecznie wszystko zależy od wytrzymałości OPEC i amerykańskich producentów łupkowych), to należałoby też uznać, że równie zaawansowany jest spadek zysków spółek z rynków wschodzących...

Wniosek ten przetestujmy na podstawie jeszcze jednego porównania historycznego – przyjrzyjmy się, jak długotrwałe były okresy, w których zyski firm z EM pozostawały w tyle za wynikami spółek z rynków rozwiniętych.

I tutaj poszukiwania prowadzą do kryzysu azjatycko-rosyjskiego z lat 1998–1999. Był to najpoważniejszy dotychczas przypadek pozostawania w tyle zysków spółek z emerging markets. Dobra wiadomość jest taka, że w porównaniu z tamtym okresem obecna sytuacja od kilku miesięcy wygrywa już pod względem czasu trwania (trzy i pół roku wobec trzech lat). Gorzej, jeśli chodzi o skalę zjawiska – różnica w zmianach zysków nie jest jeszcze tak głęboka jak wówczas (pytanie, czy musi się stać aż tak głęboka).

To potwierdza główną konkluzję analizy – pozostawanie rynków wschodzących w tyle za rozwiniętymi jest już na zaawansowanym według historii etapie, choć jeszcze nie na tak zaawansowanym, by należało oczekiwać odwrócenia trendu z dnia na dzień.

Rekordowo słaba korelacja naszego rynku ze wschodzącymi – czas na jej wzrost?

Jednym z fenomenów zakończonego roku był całkowity zanik więzi polskiej giełdy z rynkami wschodzącymi. Współczynnik korelacji zszedł pod kreskę, co jest wydarzeniem bezprecedensowym. Nie wydaje się jednak, by był to trwały stan rzeczy. Jak pokazuje wykres, korelacja podlega wyraźnym kilkuletnim cyklom. Jeśli założymy, że obecnie mamy do czynienia z dołkiem takiego cyklu, to w tym roku czeka nas dla odmiany ponowne zacieśnianie więzi z emerging markets. Oby tylko ów powrót więzi polegał na zgodnym trendzie wzrostowym, a nie na zsynchronizowanych spadkach.

Parkiet PLUS
Jan Strzelecki z PIE: Jesteśmy na początku "próby Trumpa"
Parkiet PLUS
Co z Ukrainą. Sobolewski z Pracodawcy RP: Samo zawieszenie broni nie wystarczy
Parkiet PLUS
Pokojowa bańka, czyli nadzieje i realia końca wojny o Ukrainę
Parkiet PLUS
Przymusowy wykup akcji nie jest możliwy
Parkiet PLUS
Zagraniczne spółki z potencjałem
Parkiet PLUS
Obsługując naszych klientów, staramy się myśleć dokładnie tak jak oni