Wyniki czwartkowej sesji dają nadzieję, że zwyżkowa tendencja pojawi się także w Warszawie. Trudno jednak przewidzieć, jak będzie przebiegała i gdzie znajdzie swój finał. Biorąc pod uwagę czynniki ryzyka, w tym w szczególności politycznego, powinna ona być szybka i dynamiczna, bo na realizację finezyjnych scenariuszy nie ma ani zbyt wiele czasu, ani miejsca. A inwestorzy z GPW są z pewnością mocno spragnieni zwyżek.
Zapomnieć o Grecji
Mocny grecki serial, który od kilku tygodni determinował nastroje na rynkach, zdaje się wreszcie dobiegać końca. Co prawda jeszcze przez pewien czas będą dogrywane kolejne odcinki, w ramach których ustalane będą szczegóły programu pomocowego, ale inwestorzy są już na tyle zmęczeni tym tematem, że prawdopodobnie szybko znajdą sobie inne, nie mniej interesujące.
Opadł też największy niepokój związany z sytuacją w Chinach. Odreagowanie spadkowej fali, na razie krótkie i gwałtowne, pod koniec tygodnia weszło w fazę lekkiej korekty. Wątpliwości co do trwałości zwyżki budzi jej rodowód, związany nie z grą sił rynkowych, lecz z administracyjnymi próbami okiełznania ich żywiołu. Zazwyczaj tego typu działania są skuteczne jedynie na krótką metę, ale chińska specyfika powoduje, że trudno w tej kwestii cokolwiek wyrokować. Najnowsze dane makroekonomiczne, choć wciąż słabe, zostały zinterpretowane raczej pozytywnie. Dynamika PKB utrzymała się w drugim kwartale na poziomie 7 proc., co doczytano jako sygnał powstrzymania tendencji spadkowej tego parametru. Mniej zagregowane wskaźniki, takie jak produkcja przemysłowa, sprzedaż detaliczna czy inwestycje w aglomeracjach, okazały się lepsze, niż się spodziewano. Umiarkowanie dobre wrażenie zrobiły dane dotyczące handlu zagranicznego, czyli pierwszy od kilku miesięcy wzrost eksportu oraz wyraźne zmniejszenie skali spadku importu. Nad tym wszystkim unosi się jednak znów lekka nutka powątpiewania w wiarygodność chińskiej statystyki.
Niemniej jednak, dwa czynniki najbardziej negatywnie wpływające w ostatnim czasie na nastroje inwestorów straciły swoją moc rażenia, a trzeci, czyli perspektywa podwyżki stóp procentowych przez Fed, wciąż jest jeszcze na tyle mglisty, że warunki do rozwinięcia scenariusza letniego rajdu wydają się jak najbardziej sprzyjające.
Liderzy już wystartowali
Punkt zwrotny na głównych giełdach miał miejsce 8 lipca, dzień po sporym tąpnięciu związanym z ogłoszeniem wyników greckiego referendum i decydującym posiedzeniu szefów rządów państw strefy euro, na którym zapadła polityczna decyzja o podjęciu próby uniknięcia Grexitu. Od tego czasu, niezależnie od sporej dramaturgii kolejnych wydarzeń, indeks giełdy we Frankfurcie nieustannie szedł w górę, zyskując do minionego czwartku łącznie niemal 10 proc. Po krótkiej walce przedostał się zdecydowanie powyżej 11,5 tys. punktów i dotarł w pobliże poziomu z 21 maja, z którego rozpoczęła się ostatnia fala spadków. Należy się liczyć z tym, że w tych okolicach znów może dojść do próby sił byków i niedźwiedzi. W przypadku zwycięstwa tych pierwszych otworem staje droga do kwietniowego szczytu. Niemal identyczny scenariusz miał miejsce w Paryżu, gdzie zwyżka przekroczyła 11 proc.