Stworzony dokument na pewno nie zadowala w pełni wszystkich zainteresowanych. Każdy miał swoje pomysły, dyskusje na temat poszczególnych zapisów były bardzo burzliwe. Mam jednak wrażenie, że udało się dojść do pewnego porozumienia, które jest akceptowalne przez wszystkich. My, jako Rada Giełdy, staraliśmy się na Dobre Praktyki spojrzeć przede wszystkim z punktu widzenia małych i średnich firm, które są liczebnie dominującą grupą na naszej giełdzie. Spółki z WIG20 zawsze dadzą sobie radę, bo mają zarówno zasoby finansowe, jak i organizacyjne, by dostosować się do zbioru Dobrych Praktyk. W przypadku małych i średnich przedsiębiorstw nie jest to już takie proste. Dlatego też Rada Giełdy, biorąc odpowiedzialność za ostateczny tekst, patrzyła na nowy dokument pod kątem tego, czy zapisane w nich zasady łatwo da się zastosować właśnie w gronie tych przedsiębiorstw. Staraliśmy się więc stworzyć dokument, który byłby jak najmniej bolesny dla spółek, tym bardziej że i tak giełdowe firmy są poddane wysokim i rosnącym wymogom informacyjnym i regulacyjnym. Funkcją giełdy jest dbanie nie tylko o przejrzystość rynku, ale także nienarzucenie szczególnie małym i średnim spółkom zasad, które są dla nich niezrozumiałe, trudne i kosztowne.
Co nowego znalazło się w nowych Dobrych Praktykach?
Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na nowy układ Dobrych Praktyk. Mamy w nim zasady główne, czyli treści o charakterze generalnym, których kwestionowanie przez spółki giełdowe jest z góry niedopuszczalne. Potem mamy rekomendacje, które będą podlegać obowiązkowi informacyjnemu w zakresie ich stosowania, a także zasady szczegółowe, przy których obowiązuje już zasada „zastosuj albo wytłumacz". Owszem, Dobre Praktyki nie narzucają obowiązku ich wypełniania, dokument ma charakter „miękkiego prawa", jednak spółki muszą podawać informację, że nie stosują określonych przepisów, oraz wyjaśniać, dlaczego tak robią. W moim przekonaniu jest to bardzo ważna informacja dla inwestorów.
Skoro jest to „miękkie prawo", to nie obawia się pan, że wiele spółek jednak nie zastosuje większości zapisów?
Wierzę, że jednak tak nie będzie. W ostat- nim czasie miałem okazję brać udział w warsztatach poświęconych właśnie nowym Dobrym Praktykom i ku mojemu zdziwieniu zostały one przyjęte przez emitentów bardzo łagodnie. W przeszłości Dobre Praktyki czasem wywoływały kontrowersje. Niestety, nie mam dobrych wspomnień z wdrażania corporate governance na naszej giełdzie – zawsze spółki podchodziły do tego tematu z dużą nieufnością. Ostatnio natomiast tego nie zauważyłem. Głosy krytyczne na pewno się jednak pojawią, nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. Trzeba mieć jednak świadomość, że żyjemy też w innych czasach. Spółkom trudno jest pozyskać zainteresowanie inwestorów. Nie mamy obecnie hossy, podczas której wszyscy kupują wszystko. Inwestorzy stali się bardzo wybredni, aż nadmiernie ostrożni. Każda zła informacja ze spółki może tych wahających się inwestorów skutecznie od niej odstraszyć. Dlatego też spółki muszą się bardzo pilnować, by nie zrazić do siebie kapitału, i każda z nich powinna zadać sobie pytanie, czy w jej interesie jest niestosowanie zasad zawartych w Dobrych Praktykach. Liczba firm na giełdzie jest tak duża, inwestorzy mają naprawdę ogromny wybór i wydaje mi się – i mam też taką nadzieję – że w tej walce o inwestorów spółki będą jednak stosowały Dobre Praktyki. Lepszy jest dodatkowy wysiłek, aby dostosować się do tych zasad, niż narażanie się na złą opinię. Dobre relacje inwestorskie, ład korporacyjny może dodać co najmniej kilkanaście procent wartości giełdowej. O wiele trudniej jest wygenerować taki wzrost wartości w sposób fundamentalny, czyli przez zwiększenie przychodów czy obniżkę kosztów.
Czy zarządy spółek zdają sobie z tego sprawę?