Dania od bardzo dawna nie inspirowała nagłówków w gazetach finansowych. Mały, stosunkowo spokojny, bezpieczny i dostatni kraj po prostu nie sprawiał większych problemów. Nawet kryzys imigracyjny dotknął go w relatywnie mniejszym stopniu niż sąsiednią Szwecję czy Niemcy (być może dlatego, że Duńczycy dają imigrantom mniejsze zasiłki niż Szwedzi...). Ten „nadmierny spokój" może jednak wkrótce przynieść problemy. Niepokój związany z możliwym Brexitem sprawia, że Dania staje się bezpieczną przystanią dla inwestorów. Nie tak dużą jak Japonia czy Szwajcaria, ale wystarczającą, by wywoływać nerwowość wśród decydentów z banku centralnego w Kopenhadze. Korona duńska jest pod presją na umocnienie. Jednocześnie jest ona powiązana z euro, w ramach mechanizmu kursowego, w którym kurs referencyjny wynosi 7,4604 korony za 1 euro i możliwe są odchylenia w obie strony wynoszące 2,25 proc. W przypadku rynkowego szoku związanego z Brexitem kurs może bardzo szybko zbliżyć się do granicy pasma wahań. Spekulanci mogą próbować je przełamać, a to oznacza, że Danmarks Nationalbank będzie musiał się nieco natrudzić, by obronić kurs.
– W przypadku zagłosowania Brytyjczyków za wyjściem z UE jest wysoce realne, że szok rynkowy będzie prowadził do ucieczki kapitału w stronę bezpiecznych przystani. Bazując na wydarzeniach podczas kryzysu zadłużenia strefy euro w 2012 r., celem dla kapitału stanie się także duńska korona. A silny napływ kapitału wstępnie powinien umocnić koronę względem euro, co jednak powinno spotkać się z interwencyjnym skupem waluty obcej przez duński bank centralny – mówi „Parkietowi" Konrad Białas, główny ekonomista TMS Brokers.
Walutowa burza
O tym, z jak potężnymi siłami będzie musiał się zmierzyć duński bank centralny, mogą świadczyć wydarzenia z 2015 r. Wówczas doszło do ataku spekulacyjnego na powiązanie kursowe korony z euro. Bank centralny przeciwdziałał mu, skupując na masową skalę obce waluty. Tylko w lutym i marcu 2015 r. kupił ich za 37 mld euro. Wkrótce poziom rezerw walutowych tej instytucji zbliżył się do 40 proc. duńskiego PKB. By go obniżyć do „normalnego poziomu", bank centralny przez blisko rok sprzedawał korony. W maju 2016 r. kurs korony do euro zbliżył się do poziomu osiągniętego podczas zeszłorocznego ataku spekulacyjnego. Nacisk na koronę towarzyszący Brexitowi może być zaś dużo większy niż wówczas. Skoro Szwajcarski Bank Narodowy nie podołał rynkowej presji, skoro w 1992 r. Bank Anglii przegrał ze spekulantami, to czy szansę na wygraną może mieć duński bank centralny?
– Jeśli brytyjskie referendum oraz negocjacje, które po nim nastąpią, doprowadzą do bardzo negatywnego wyniku, można się spodziewać masowego napływu kapitału wzmacniającego koronę duńską. Musimy więc odpowiednio zarządzać ryzykiem – stwierdził w rozmowie z agencją Bloomberg Christian Lage, dyrektor inwestycyjny w PFA, największym duńskim prywatnym funduszu emerytalnym. Przyznał, że jego instytucja stosuje podobny hedging, jaki zabezpieczał ją przed porzuceniem obrony minimalnego kursu franka przez Szwajcarski Bank Narodowy. Jego zdaniem ryzyko jest tak duże, że warto się zabezpieczyć. – Powiązanie kursowe korony z euro prawdopodobnie się utrzyma, ale cały system zostanie przetestowany, podobnie jak się to stało w Szwajcarii – uważa Lage.
Są jednak też finansiści wykazujący dużą wiarę w siłę duńskiego banku centralnego. – Nie zmieniliśmy naszej strategii hedgingowej w odpowiedzi na brytyjskie referendum. To odzwierciedla naszą wiarę w zdolność duńskiego banku centralnego do utrzymania powiązania kursowego korony z euro w każdych okolicznościach – deklaruje Carsten Stendevad, prezes duńskiego funduszu emerytalnego ATP, zarządzającego aktywami wartymi 120 mld USD.