W grudniu poprosiliśmy maklerów, doradców oraz zarządzających o wskazanie najbardziej obiecujących spośród młodych ludzi na rynku finansowym. Teraz zapytaliśmy nasze wschodzące gwiazdy o przemyślenia na temat rynku. Ich opinie są dość podzielone, jednak dojrzałe poglądy potwierdzają, że grudniowe nominacje nie były przypadkiem.
Jaka przyszłość rysuje się przed polskim rynkiem kapitałowym?
Wakacyjne zwyżki na polskiej giełdzie na razie kończą się realizacją zysków i obecnie dominują niedźwiedzie nastroje. W opiniach naszych ekspertów przeważają jednak głosy o dobrych perspektywach na najbliższe dwa kwartały. Akcentują oni rozdział między notowaniami małych oraz średnich spółek a indeksem blue chips, który ich zdaniem będzie kontynuowany. – Polski rynek ma obecnie dwa oblicza – zauważa Tomasz Manowiec, zarządzający w Noble Funds TFI. – Z jednej strony mamy WIG20, będący obecnie blisko poziomu sprzed siedmiu lat. Z drugiej strony jest segment małych i średnich spółek zbliżający się do szczytów obecnej hossy – stwierdza Manowiec. Michał Cichosz, zarządzający w Trigon TFI, uważa, że ten trend będzie kontynuowany, a wyceny małych i średnich firm są wciąż atrakcyjne. Dodaje, że dużym spółkom brakuje pozytywnych katalizatorów. Izabela Sajdak, zarządzająca w BPS TFI, przewiduje, że polska gospodarka zacznie nabierać tempa w końcówce roku. Spadek optymizmu wśród inwestorów może być więc dobrym sygnałem do kupna akcji. Na polski rynek w najbliższych miesiącach duży wpływ, według Sajdak, będą miały rosnąca konsumpcja oraz inwestycje przedsiębiorstw i infrastrukturalne. – Pojawia się jednakże ryzyko kolejnych podatków w razie gdyby deficyt budżetowy w 2017 r. był jeszcze większy niż planowany – przestrzega.
Czy warunki sprzyjają wzrostowi?
Sporo optymizmu płynie z ust Adam Łukojcia, zarządzającego w Skarbiec TFI. – Koniunktura na polskim rynku kapitałowym jest bardzo dobra. Obligacje są blisko rekordowo wysokich cen, rośnie też zainteresowanie rynkiem akcji. Polskie spółki są wyceniane w sposób, który wskazuje, że inwestorzy coraz bardziej pobłażliwie patrzą na ryzyko – uważa Łukojć. Dobra sytuacja rynkowa wynika ze sprzyjającej koniunktury w polskiej i zachodnich gospodarkach, które rozwijają się wystarczająco szybko, żeby umożliwić giełdowym spółkom poprawianie wyników. Podobnie uważa Manowiec, który twierdzi, że większość ryzyk jest już uwzględniona w cenach akcji, jest zatem potencjał wzrostu. – Indeksy mWIG40 i sWIG80 będą liderami pod względem stóp zwrotu – przekonuje Manowiec. Zarządzający dostrzegł, że krajowe spółki oferują lepszy stosunek ceny do wartości na tle zagranicznych giełd. Nastroje studzi Łukasz Jańczak, analityk Haitong Banku. – W najbliższym czasie nie należy oczekiwać dużych zmian na GPW. Wciąż mamy niski poziom obrotów i nie widać czynników, które mogłyby odwrócić ten kierunek – stwierdza Jańczak. Wyjaśnia, że inwestorzy zagraniczni, odpowiadający na naszym rynku za około 50 proc. obrotów, przyglądają się z boku z powodu zbyt wielu rodzajów ryzyka, m.in. niejasnej przyszłości OFE.
Kupować akcje czy zaufać obligacjom?
Czworo zarządzających funduszami zachęca do inwestycji w akcje, którym pomagają dobre nastroje na rynkach oraz sprzyjające otoczenie. Jeśli obligacje, to korporacyjne. – WIG20 walczy obecnie o 1800 pkt. Jeśli uda nam się na stałe przebić wakacyjny szczyt, to realny wydaje się wzrost nawet do 2,2 tys. pkt – sądzi Sajdak. Zarówno ona, jak i Manowiec, spośród obligacji wybraliby korporacyjne, gdzie cały czas pojawiają się emitenci o zdrowych fundamentach i niskim ryzyku inwestycji. – Jeśli brać pod uwagę papiery skarbowe warto przyjrzeć się krajom w naszym regionie, w tym Węgrom i Rumunii – proponuje Sajdak. Korzystnie na tym tle przedstawiają się akcje. – Wzrost gospodarczy nie zachwyca, ale jego dynamika pozwala większości spółek poprawiać swoje zyski – zauważa Manowiec. Jednoczenie proponuje wstrzymać się z zakupami kilka tygodni z powodu zwiększonego ryzyka korekty. – Okres do jej wystąpienia jest sprzyjający, gdyż wrzesień jest historycznie najsłabszym miesiącem w roku na giełdzie – wspomina Manowiec. Adam Łukojć przypomina też, że bessę na rynku obligacji przewidywano już dawno, a jednak nie przyszła, bo ogromny popyt stworzyły banki centralne. – Niskie stopy procentowe również nie dały argumentu do spadków, ale trudno jest oczekiwać dalszego wzrostu cen papierów dłużnych. Według zarządzającego w Skarbiec TFI obligacje korporacyjne swoje 5 minut mają za sobą. – Dlatego, biorąc pod uwagę ryzyko i potencjał wzrostu cen, wybrałbym akcje – oznajmia Łukojć. Z tymi opiniami zgadza się Michał Cichosz, ale zaznacza, że w przypadku dalszego niskiego zainteresowania tym segmentem rynku możemy mieć do czynienia z silną korektą. – Akcje są ciągle w niełasce wielu inwestorów, którzy szukają w tym roku wyraźnie ucieczki od zmienności – stwierdza Cichosz.
Jakie perspektywy mają surowce?
Wśród naszych ekspertów trudno znaleźć zwolennika inwestycji w surowce, które mogą być z kolei ciekawą alternatywą dla akcji. – Realne ceny surowców są historycznie w nieustannym trendzie spadkowym, a wychwytywanie krótkoterminowych ruchów jest bardzo ryzykowne – przestrzega Manowiec. Wyjątkiem są jedynie metale szlachetne, które zachowują swoją realną wartość. – Zalecamy utrzymywanie ich jako niewielką część portfela w celach dywersyfikacji i swego rodzaju ubezpieczenia – proponuje Manowiec. Łukojć wskazuje na problem z surowcami przemysłowymi, gdzie popyt nie rośnie zbyt szybko, a podaż jest napędzana postępem technologicznym i niskimi kosztami finansowania projektów górniczych. – Metale szlachetne warto potraktować jako ubezpieczenie. Jeśli przyjdzie korekta na akcjach, ceny kruszcu mogą wzrosnąć i złagodzić spadek wartości portfela – liczy Łukojć. Z reguły model biznesowy spółek surowcowych jest bardzo kapitałochłonny i ten czynnik według Cichosza nie zachęca do inwestycji. Przypomina też, że statystycznie wrzesień jest najtrudniejszym miesiącem na rynkach na świecie, ale szansę na scenariusz spadkowy ocenia na mniej niż 50 proc.