Choć wielkie postępowania przetargowe Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad czy PKP Polskich Linii Kolejowych ruszyły wiele miesięcy temu, a oficjalne wskaźniki koniunktury w budownictwie są najlepsze od kilku lat, to jak na razie nie widać przełożenia na wyniki giełdowych spółek. Okazuje się, że wysyp przetargów publicznych nie jest lekarstwem na wszystkie problemy. O sobie daje znać kilka czynników, na które już z początkiem roku na łamach „Parkietu" wskazywali analitycy.
Brak odpowiednich pracowników
– Firmy budowlane mogą być jednym z głównych beneficjentów napływu środków unijnych, jednak należy pamiętać, że jest to branża podatna na zmiany cen surowców oraz zależna od kosztów pracowników – podkreślał w lutym Krzysztof Pado, analityk DM BDM. – Rynek w pewnej części już zdyskontował zyski z nowych kontraktów firm budowlanych, gdyż temat znany jest od trzech lat – przypominał Tomasz Duda, analityk Erste Securities. Świetnie obrazują to notowania spółek, w przypadku których wielu inwestorów liczyło na szybką poprawę kondycji finansowej. Problem rosnących kosztów związanych z drożejącymi surowcami oraz rosnącymi wynagrodzeniami nader często pojawia się w wypowiedziach zarządów spółek w ostatnich miesiącach, i to z różnych branż. Sporo z nich było również zmuszonych do rewizji prognoz wyników za ten rok, co wiązało się właśnie z niedoszacowaniem kosztów.
– Rzeczywiście niektóre spółki, które upatrywały swojej szansy w inwestycjach publicznych, przeżywa ostatnio trudne chwile – potwierdza Andrzej Wiczewski, doradca inwestycyjny z EFIX DM. – Co ciekawe, sytuacja ta nie wynika z niezrealizowania tych zamierzeń. Wręcz przeciwnie, największej przeceny doznały spółki z sektora budowlanego, które w tym roku w istotny sposób poprawiły swój portfel zamówień – zauważa Wiczewski. Wskazuje na spółki z sektora infrastruktury kolejowej, których portfel zamówień w tym roku w wyniku przetargów ogłaszanych przez PKP wzrósł do poziomu zapewniającego plan robót na parę lat. Przykładowo Torpol z portfelem wartym około 3,5 mld zł w przyszłym roku planuje uzyskać przychody na poziomie 1 mld zł. – I właśnie to, co miało być wybawieniem dla tych spółek, zaczyna rodzić dodatkowe ryzyko. Pojawiły się bowiem dodatkowe czynniki, które mogą spowodować problemy w wykonaniu zakontraktowanych umów – wyznaje Wiczewski. Tymi czynnikami są presja pracowników na podwyżki płac oraz trudności, które mogą się pojawić w znalezieniu potrzebnych fachowców. – Drugą kwestią jest niepewność związana z cenami materiałów, choć jak wynika z informacji ze spółek, starają się one już wcześniej zabezpieczać pozycje na towarach. Biorąc te czynniki pod uwagę, wraz z tym, że marża brutto na sprzedaży jest niska (w przypadku Torpolu zakładana jest na poziomie 4–5 proc.), to presja kosztowa może radykalnie wpłynąć na rentowność kontraktów. Z najświeższych danych GUS wynika, że w listopadzie blisko 45 proc. przedsiębiorstw budowlanych wymieniło niedobór wykwalifikowanych pracowników jako barierę rozwoju.