Raport ten (dostępny na stronie internetowej OECD) sporządzony został z uwagi na bardzo istotne odchylenie (in plus) praktycznie wszystkich istotnych statystyk szwedzkiego rynku kapitałowego względem średniej unijnej. To bardzo wysoka relacja kapitalizacji rynku do PKB (159 proc.), olbrzymie rozmiary krajowych inwestorów instytucjonalnych (same fundusze inwestycyjne na koniec 2024 ulokowały w akcjach 540 miliardów euro), czy powszechne zaangażowanie inwestorów indywidualnych (3,8 mln rachunków inwestycyjnych w kraju o populacji 10,6 miliona i 7 proc. aktywów w akcjach, a ponadto 10 proc. w funduszach, inwestujących w dużej mierze w akcje). Mnie osobiście najbardziej ujęła otwartość rynku dla spółek małych – średnia wartość IPO w ciągu ostatniego ćwierćwiecza to zaledwie 8 mln USD, co wskazuje, że praktycznie każda firma może się zdecydować na debiut giełdowy.
Nic zatem dziwnego, że ten właśnie rynek stał się przedmiotem analizy OECD i że uznałem to za lekturę obowiązkową przed udzieleniem odpowiedzi w konsultacjach, które zaważą na przyszłości udziału inwestorów detalicznych w unijnym rynku kapitałowym. Oczywiście najbardziej interesowały mnie możliwe przyczyny tego fenomenu i pomogli mi w tym autorzy tego raportu – wskazują oni na 6 kluczowych czynników sukcesu: szeroka, wzmacniana przez państwo, kultura inwestowania w akcje; istotna rola krajowych inwestorów instytucjonalnych, w tym funduszy emerytalnych; promowanie inwestorów detalicznych, w tym z wykorzystaniem narzędzi fiskalnych; dobrze funkcjonująca „drabina finansowania” pozwalająca pozyskać finansowanie rynkowe na każdym etapie rozwoju spółki; elastyczna struktura regulacyjna oraz model aktywnego właścicielstwa, tj. silnego zaangażowania akcjonariuszy w funkcjonowanie emitentów.
Odniesienie tych 6 czynników do rynku polskiego pozwala zrozumieć, dlaczego podąża on w innym kierunku niż rynek szwedzki: zniechęcanie inwestorów detalicznych do rynku jako „kasyna”; ograniczenie napływu środków do OFE oraz zwiększenie odpływu z uwagi na mechanizm „suwaka”; podatek od zysków kapitałowych; brak możliwości dostępu spółek małych do finansowania rynkowego; sztywna struktura regulacyjna oraz brak zaangażowania inwestorów w życie spółek.
Czy zatem jesteśmy w stanie zawrócić i pójść drogą szwedzką? Obawiam się, że szybka zmiana wszystkich 6 czynników nie jest możliwa. Ale widzę szanse na modyfikację kilku z nich, co mogłoby być początkiem dynamicznych zmian. Według mnie najlepszą formułą byłoby umożliwienie debiutu giełdowego spółkom małym. Wielokrotnie pisałem o tym, że duże spółki nie potrzebują rynku kapitałowego, bo one mają bieżący dostęp do finansowania bankowego. Że w Polsce wielkie historie giełdowe były pisane przez spółki małe, które debiutując na wczesnym etapie rozwoju mogły podzielić się swoim sukcesem z rzeszą inwestorów.
Dziś małe spółki mają zamkniętą drogę na giełdę z uwagi na bardzo wymagające regulacje podnoszące koszty nie tylko samych spółek, ale też inwestorów instytucjonalnych – podjęcie decyzji inwestycyjnej stało się tak drogie, że na rynku polskim nie może się pojawić taka przeciętna spółka szwedzka o wartości IPO 8 mln USD, gdyż fundusze nie mogłyby się nią zainteresować, a krajowi inwestorzy detaliczni nie byliby w stanie unieść nawet tak małej oferty.