Brak korekt na globalnych rynkach
Po dość burzliwym 2016 roku (referendum ws. brexitu, wygrana D. Trumpa, a u nas m.in. spekulacje na temat nacjonalizacji OFE) u progu 2017 roku powszechnie oczekiwano kolejnych turbulencji na rynkach finansowych, być może jeszcze silniejszych. Rzeczywistość okazała się zupełnie odmienna. Kwestie polityczne, które były tak akcentowane w poprzednim roku, stopniowo odeszły w zapomnienie, szczególnie po przegranej wyborczej populistów we Francji i Holandii. W USA inwestorzy skupili się wyłącznie na pozytywnych aspektach polityki Trumpa, podczas gdy jeszcze na jesieni 2016 roku obawiano się jego protekcjonistycznych haseł. Stopniowy upadek tzw. Państwa Islamskiego jeszcze bardziej uspokoił rynki. Spokoju nie zburzyła nawet coraz bardziej prężąca muskuły Korea Północna.
Ten spokój na rynkach osiągnął wręcz niespotykaną skalę. Nie chodzi tu o sam fakt, że globalne indeksy giełdowe maszerowały w górę. Uwagę zwrócił przede wszystkim fakt, że ten marsz odbywał się praktycznie bez żadnych istotnych korekt spadkowych po drodze. Globalna sielanka „rozlała się" po wszystkich głównych rynkach, zarówno w USA, jak i na emerging markets, skąd już prosta droga do naszego WIG20. W chwili pisania tego artykułu najgłębszy spadek S&P 500, jaki odnotowano w trakcie 2017 roku, wyniósł... 2,8 proc. Jeśli uda się utrzymać ten wynik do końca roku, to będzie on najspokojniejszy od... 21 lat! Dotychczasowy rekord spokoju odnotowano w 1995 roku (-2,5 proc.).
Giełdowa sielanka udzieliła się nawet znanym jako dużo bardziej ryzykowne rynkom wschodzącym. Co prawda od końcówki listopada rozgrywa się tu najsilniejsza w tym roku korekta spadkowa, ale i tak spadek od szczytu rzędu 5 proc. wygląda wręcz symbolicznie na tle historii. Od 1996 roku nie zdarzyło się, by korekta w trakcie roku była jednocyfrowa.
Polska na samym topie
Tego nie spodziewali się chyba nawet najwięksi optymiści. Wśród notowanych w USA funduszy typu ETF (Exchange-Traded Fund) dających tzw. ekspozycję na poszczególne krajowe rynki akcji na pierwszym miejscu przez sporą część roku była... Polska (za oceanem istnieją dwa ETF pozwalające zainwestować w naszym kraju: iShares MSCI Poland Capped oraz VanEck Vectors Poland). W najlepszym momencie stopa zwrotu z punktu widzenia amerykańskiego inwestora przekraczała 50 proc. To zasługa zarówno wystrzału notowań dużych spółek na GPW (bo to one są w koszykach ETF-ów), jak i... umocnienia złotego względem dolara (mocniejszy PLN to dodatkowa korzyść dla amerykańskiego inwestora). Od początku roku kurs złotego urósł w najlepszym momencie aż o 19 proc. względem USD. Stopy zwrotu rosły niemal liniowo aż do końca sierpnia. Od tej pory „polski" ETF dostał zadyszki i jego notowania pozostają w trendzie bocznym.
Mizeria małych spółek
Na globalnych rynkach sielanka, a w segmencie polskich małych spółek... atmosfera zniechęcenia. Spadek sWIG80 trwający od kwietnia należał (należy?) do najdłuższych nieprzerwanych fal zniżkowych ostatnich dziesięciu lat – wynika z naszych obliczeń. O źródłach tego zjawiska powiedziano już bardzo dużo. Brak małych spółek w globalnych indeksach dedykowanych Polsce i rynkom wschodzącym (a stąd brak zakupów ze strony rozmaitych zagranicznych funduszy typu ETF), ucieczka kapitałów z krajowych funduszy małych firm, negatywna presja na wyniki części spółek związana z rosnącymi kosztami zatrudnienia, stagnacja popytu inwestycyjnego w gospodarce – te czynniki zostały powszechnie rozpoznane.