Ostatnie prognozy w ramach konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego zbierałem na początku roku. Wtedy spodziewali się państwo w I kwartale br. zniżki PKB o 1,5 proc. rok do roku, co oznaczałoby wzrost PKB w porównaniu z IV kwartałem. W całym 2021 r. zakładali wtedy państwo wzrost PKB o około 4,3 proc. Czy ten scenariusz pozostaje aktualny mimo znacznie gorszej, niż można było wtedy oczekiwać, sytuacji epidemicznej?
Aleksandra Świątkowska: Nie skorygowaliśmy naszych prognoz na I kwartał. Nadal sądzimy, że PKB spadnie o 1,5, może 2 proc. rok do roku. Przyznaję, wzrosła niepewność względem końca 2020 r., gdy rozpoczynał się proces szczepień, a nie rozpowszechniły się jeszcze nowe mutacje wirusa. Epidemiczne restrykcje są utrzymywane dłużej, niż oczekiwaliśmy na przełomie lat, nie wiemy też, w jakiej skali w marcu restrykcje zostaną ponownie zaostrzone. Przedłużanie restrykcji nie przyczynia się jednak do tak silnego spadku aktywności jak ich wprowadzenie, dlatego wciąż możliwy jest wzrost PKB w stosunku do IV kwartału. Poprawie aktywności sprzyjać będzie lepszy od założeń początek roku w przemyśle i budownictwie. W całym 2021 r. spodziewamy się obecnie wzrostu PKB o ok. 4 proc.
Ta niewielka rewizja prognozy na cały 2021 r. odzwierciedla obawy dotyczące kolejnych kwartałów w związku z trzecią falą pandemii?
A.Ś.: Tak. Spodziewamy się nieco wolniejszej poprawy aktywności w usługach, w związku z trudniejszą sytuacją epidemiczną oraz powolnym procesem szczepień w Europie. Te efekty równoważy w części bardzo dobra koniunktura w przemyśle, ale nie zakładamy, że utrzyma się ona przez cały rok.
Jak rozumieć to, że wyraźnemu pogorszeniu sytuacji epidemicznej nie towarzyszy fala rewizji prognoz dla polskiej gospodarki? Nasza odporność na utrzymujące się restrykcje wzrosła?