„Mamy okres przejściowy między perspektywami unijnymi i niewiele przetargów. PKP PLK mają w tym roku ogłosić postępowania o wartości 15–17 mld zł, ale czekają na potwierdzenie finansowania. Jeśli przetargi pojawią się w drugim półroczu, nie będzie jeszcze źle, ale dalsze opóźnienia zwiększają ryzyko powtórki scenariusza znanego z przeszłości: głód kontraktów, wojna cenowa, a potem kumulacja przetargów i prac, wzrost kosztów wykonawstwa – i w efekcie kłopoty z rentownością realizowanych zleceń" – mówił pan w marcu tego roku. Mamy sierpień i inwestycyjnej ofensywy na kolei wciąż nie widać, a dostęp do unijnych funduszy nieuzgodniony...
Kiedy w zeszłym roku pojawiły się bardzo optymistyczne zapowiedzi, że PKP PLK ogłoszą w 2021 r. przetargi o wartości rzędu 17 mld złotych, wiedzieliśmy, że to kwoty zbyt ambitne, ale mimo wszystko robiły wrażenie. Później nastąpiły m.in. zmiany przepisów środowiskowych, opóźniały się też rozmowy na temat akceptacji przez Komisję Europejską Krajowego Planu Odbudowy, nie ma też decyzji w sprawie innych programów, jak FEnIKS, a to ma zasadniczy wpływ na możliwość ogłaszania przetargów kolejowych. Budowniczowie autostrad mają w przejściowym okresie trochę łatwiej, bo inwestycje są prowadzone w oparciu o Krajowy Fundusz Drogowy, który nie ma swojego odpowiednika w branży, w której działamy.
W pierwszym półroczu odbyło się kilkanaście mniejszych przetargów i dwa większe. Rzeczywistość jest taka, że dziś PKP PLK twierdzą, że są formalnie gotowe do rozpisania dużych przetargów, jak tylko uzyskają potwierdzenie finansowania. Czekamy, trudno mi wypowiadać się co do czasookresu, w którym zostanie zatwierdzony przez UE Krajowy Plan Odbudowy dla Polski; wiemy, że data ta się przesuwa, kolejny wskazywany termin to jesień tego roku. Finalnie z tych zapowiadanych kilkunastu miliardów na ten rok zrobiło się 10 mld złotych, a przetargi miałyby być ogłoszone na przełomie III i IV kwartału. To oznaczałoby, że rozstrzygnięcia – biorąc pod uwagę odwołania itp. – realnie nastąpiłyby pod koniec pierwszej połowy przyszłego roku.
Zakładając, że wyjaśni się kwestia finansowania i PKP PLK będą się trzymać planu, perspektywy rynku kolejowego rysują się optymistycznie: w kolejnych latach co roku ma być ogłaszanych po kilkanaście przetargów o łącznej wartości kilkunastu miliardów złotych. Ponadto większość postępowań ma być ogłaszana w formule „buduj", co oznacza, że wykonawca nie będzie musiał poświęcać roku, dwóch lat na wykonanie dokumentacji projektowej. Skrócenie okresu realizacji inwestycji zmniejszy ryzyko związane ze zmianą cen materiałów.
Przyszłość zapowiada się dobrze, ale tu i teraz mamy posuchę. Jak to wpłynie na ZUE?