Ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły w październiku o 6,8 proc. rok do roku, po zwyżce o 5,9 proc. we wrześniu – oszacował wstępnie GUS. Inflacja wciąż jednak nie powiedziała ostatniego słowa, w kolejnych miesiącach niemal na pewno przebije 7 proc., a coraz częściej pojawiają się prognozy, wedle których znajdzie się powyżej 8 proc. W tej sytuacji kolejne podwyżki stóp procentowych są już przesądzone. Już w listopadzie stopa referencyjna NBP, jak oczekują obecnie ekonomiści, wzrośnie do 0,75 lub nawet 1 proc., z 0,5 proc. po październikowej, nieoczekiwanej podwyżce.
Czas niespodzianek
Październik był już czwartym miesiącem z rzędu, gdy inflacja okazała się sporo wyższa, niż oczekiwali ekonomiści. W ankiecie „Parkietu" przeciętnie szacowali, że wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI), główna miara inflacji w Polsce, wzrósł o 6,5 proc. rok do roku. Tylko jeden z 23 indywidualnych analityków i zespołów analitycznych uczestniczących w comiesięcznej ankiecie zakładał, że inflacja przyspieszyła bardziej, niż wynika z wstępnych danych GUS.
Tak wysokiej inflacji jak w październiku poprzednio doświadczaliśmy nad Wisłą ponad 20 lat wcześniej. Do rekordowych należy również przyspieszenie inflacji. W październiku była ona o 0,9 pkt proc. wyższa niż we wrześniu. Do takiej lub większej zmiany w ostatnich dekadach doszło tylko siedem razy (w tym okresie najbardziej, o 1,2 pkt proc., inflacja przyspieszyła w maju 2004 r.). W porównaniu z wrześniem CPI w październiku wzrósł o 1 proc. To, jak zauważyli ekonomiści z Santander Bank Polska, największa październikowa zwyżka tego wskaźnika od 1999 r. Nie można przy tym wykluczyć, że ostateczne dane GUS pokażą nawet nieco wyższą inflację w październiku niż tzw. szybki szacunek. Dwa poprzednie szacunki – z sierpnia i września – urząd zrewidował bowiem w górę (o 0,1 pkt proc.).
Narasta presja na wzrost płac
Piątkowe dane nie pozostawiają wątpliwości, że winne tak gwałtownego przyspieszenia inflacji są czynniki globalne, niezależne od koniunktury w polskiej gospodarce. To przede wszystkim wzrost cen surowców energetycznych, uprawnień do emisji Co2 oraz płodów rolnych, ale też zaburzenia w handlu międzynarodowym, takie jak niedobór niektórych komponentów oraz wysokie koszty frachtu.