Jeśli przyglądamy się indeksowi rynków wschodzących MSCI Emerging Markets, to wygląda on w tym roku słabo w porównaniu z indeksami rynków rozwiniętych, takimi jak amerykański S&P 500. Czy to głównie skutek kiepskiej koniunktury w Chinach i Brazylii?
To jest dobre spostrzeżenie. Indeks zachowuje się w ten sposób głównie z powodu Chin, Brazylii i kilku innych rynków, należy jednak zwrócić szczególną uwagę na rolę Chin. Około 40 proc. akcji rynków wschodzących to akcje chińskie, jeśli więc ich wyniki będą słabe, będzie to stanowiło wyzwanie dla całego indeksu MSCI Emerging Markets. Należy również pamiętać o wzajemnych powiązaniach innych rynków z Chinami, w końcu Państwo Środka jest nominalnie drugą co do wielkości gospodarką świata, a według parytetu siły nabywczej jest numerem jeden. Jeśli więc Chiny „złapią przeziębienie", to jest ono zauważalne na całym świecie, zwłaszcza na rynkach wschodzących. Dzieje się tak dlatego, że wiele rynków – np. Brazylia, o której pan wspomniał, Ameryka Łacińska w ogóle, a także niektóre rynki w naszej strefie czasowej – jest silnie uzależnionych od Chin, głównie poprzez powiązania towarowe. Jednak problemem jest nie tylko to, że w tym roku Chiny odnotują niższy wzrost gospodarczy – na rynki wschodzące niekorzystnie wpływa fakt, że niektóre sektory w Chinach przeżywają spowolnienie. Występuje ono np. w chińskim sektorze budowlanym, który wcześniej napędzał popyt na towary.
Czy gospodarka chińska będzie w przyszłym roku zwalniała jeszcze mocniej niż obecnie?
Należy w szczególności rozważyć dwie kwestie. W poprzednich okresach spowolnienia gospodarczego w Chinach rząd zawsze w pewnym momencie interweniował i stymulował gospodarkę. Tym razem tak się nie stało i nie spodziewam się w tym obszarze znaczących zmian, przede wszystkim ze względu na chęć przeprowadzenia gospodarki przez proces delewarowania. Rząd chce w szczególności uspokoić sektor nieruchomości. Oznacza to jednak, że korekta na tym rynku będzie trwała dłużej, a władze nie będą tym razem dostarczać znaczących bodźców. Pamiętajmy jednak, że Chiny to wciąż gospodarka, która rozwija się w znaczącym tempie i rośnie szybciej niż większość rynków rozwiniętych. To sprawia, że niektóre sektory chińskiej gospodarki i rynki akcji mogą być ponownie postrzegane przez inwestorów jako atrakcyjne. W pewnym momencie inwestorzy, porównując wyceny w Chinach z tymi z podobnych sektorów na innych rynkach, dojdą do wniosku, że chińskie spółki, z bardzo ciekawymi modelami biznesowymi, działające na dużym i rosnącym rynku, można kupić w korzystnej cenie. Już teraz widzimy wczesne oznaki stabilizacji na rynku – może to nastąpić w 2022 r., wraz z ustabilizowaniem się wzrostu gospodarczego, jednego z kluczowych elementów ożywienia na rynkach wschodzących.
Wspomniał pan o powiązaniach surowcowych pomiędzy Chinami a rynkami wschodzących. Pomimo spowolnienia gospodarczego w Chinach mamy jednak boom na rynkach surowcowych. Ceny ropy, metali przemysłowych i surowców rolnych mocno wzrosły od początku roku. To pomaga niektórym rynkom wschodzącym, takim jak Rosja czy Arabia Saudyjska.