Władze Państwa Środka długo zwlekały z odważniejszymi decyzjami odnośnie do wyczekiwanych przez rynek pakietów stymulacyjnych. Tymczasem ostatnie pomysły i decyzje władz Chin, które teoretycznie powinny ocieplić postrzeganie tamtejszego rynku, delikatnie mówiąc, nie przekonały inwestorów.
Reakcja giełd azjatyckich na ogłoszenie dużego stymulusu zakładającego niemal 140 mld USD nowych emisji obligacji, a także zwiększenie deficytu fiskalnego z 3 proc. PKB do 3,8 proc. PKB nie pozostawia naszym zdaniem złudzeń, że sytuacja w Państwie Środka jest trudna. Osią problemów niezmiennie pozostaje kryzys branży nieruchomości – już w ubiegłym roku chińskie władze zaczęły luzować restrykcje dotyczące finansowania deweloperów i obniżać koszty kredytów hipotecznych. Poprawa, która nastąpiła na przełomie roku także dzięki rezygnacji z polityki „zero covid”, okazała się jednak tymczasowa. Obecnie dynamika sprzedaży mieszkań nadal utrzymuje się na ujemnym dwucyfrowym poziomie, pomimo faktu, że kredyty hipoteczne są najtańsze w historii.
W ostatnich dniach sceptyczną reakcję wywołała również koncepcja zwiększenia finansowania deweloperów ze strony chińskich banków. Jak donoszą media, organy regulacyjne zezwoliły na udzielanie spółkom deweloperskim niezabezpieczonych kredytów obrotowych, które zmniejszyłyby ryzyko ich niewypłacalności. Lista deweloperów uzyskujących tego typu finansowanie miałaby zostać ograniczona do tych, które mają istotne znaczenie dla sektora. Trudno jednak nie interpretować tego typu operacji inaczej niż jako formy transferu ryzyka z jednego sektora do drugiego.
Jak podaje bank Nomura, finansowanie, które zasypałoby „dziurę” powstałą w chińskim sektorze deweloperskim, oscyluje w granicach 500 mld USD. Bank przytacza również statystyki, zgodnie z którymi budowa ok. 20 mln zakupionych mieszkań została już opóźniona ze względu na problemy w branży. Władze Chin stoją aktualnie przed bardzo trudnym zadaniem – chciałyby uchronić społeczeństwo przed skutkami kryzysu, unikając przy tym podejmowania działań, które ponownie zwiększyłyby „pokusę nadużycia” wśród deweloperów. Wydaje się, że nie ma złotego środka, który pozwoliłby omawiany problem rozwiązać w krótkim czasie. Dlatego też pozostajemy nadal ostrożni w stosunku do rynku chińskiego, zwłaszcza że zbliża się styczeń, czyli okres, w którym nastąpi wzmożona zapadalność obligacji spółek deweloperskich.